Za każdym razem, kiedy z pewną taką nieśmiałością przedstawiam Wam kolejną serwetkę, staram się opowiedzieć o niej jakąś sympatyczną historię. Żeby nie było tak sucho i bezbarwnie, czyli sama golusieńka rozpiska szydełkowego wzoru.
Z reguły historia jest taka trochę wyciągana za uszy. Ale tu chodzi o to, by Wam z kolei rozciągnęły się usta do formy uśmiechniętego banana.
Tym razem serwetka UFO – ludek.
Dlaczego UFO – ludek?
Po prostu: Była, potem zniknęła. Przepadła jak kamień w wodę. Po czym, po kilku tygodniach ponownie wypłynęła na powierzchnię. Już jak nie kamień…
Oczywiście mam tu swoją prywatną teorię: dlaczego tak się stało. Dlaczego ta serwetka pojawia się i znika…. Co wcale nie znaczy, że jest o UFO – ludek. Nawet mogę to dowieść …. naukowo.
Innymi słowy mam winnego.
Choć poszlaki wskazywałyby na mnie. Bo ja jestem z tych, co jak to mówią: gdzie dwóch Polaków – tam trzy opinie. A gdzie mam 2 rzeczy, tam robi się bałagan.
A wiadomo, że w bałaganie (tymbardziej jeżeli jestem notoryczną bałaganiarą) – pewne rzeczy raz pojawiają się, a raz znikają. Niczym UFO.
Ale tym razem winnym jest mój Pusiaczek.
Upatrzył sobie serwetkę na etapie, kiedy po skończeniu robótki blokowałam ją, żeby przybrała perfekcyjną formę. I paf… Stwierdził, że do czegoś mu się przyda….
Mój 4 letni Pusiaczek używa mojej produkcji serwetek (a zaczynam mieć ich całkiem sporo) do tworzenia – swojej produkcji kompozycji. A ja, jak każda zachwycona swoim dzieckiem mama – w pełnym zachwycie – przyklaskuję.
Ach, jakie to piękne.
Nawet jeżeli jestem z gatunku tych, co to stale czegoś szukają….
A wtedy z pomocą przychodzi mi mój kochany Pusiaczek – świeżo upieczony 4-latek … Przy czym potrafi zaskoczyć metodologiczną analizą godną Scherlocka Holmesa.
Biegam po domu w jednym kapciu. Rozpaczliwie szukam drugiego.
Przesłuchuję wszystkich domowników: ktoś? coś?….
Kapeć przepadł jak kamień w wodę. A na to Pusiaczek radośnie wykrzykuje:
Mamo, wiem gdzie jest Twój kapeć?
Gdzie, pytam z nieukrywaną nadzieją w głosie.
Pusiaczek odpowiada:
Masz go na nodze.
W sumie co racja, to racja. Kapeć na nodze… mam. Tyle że tylko jeden. A ja rozpczliwie poszukuję drugiego….
Kapeć odnalazł się… po czasie. W momencie, kiedy już na dobre zrezygnowałam z jego szukania. Po prostu postawiłam na nim krzyżyk.
Gdzie się odnalazł? Nie zgadniecie. Okazał się centralnym elementem kompozycji – zawalidrogi, pracowicie skomponowanej przez Pusiaczka.
Z samych niepotrzebnych (w jego opinii) rodzicom rzeczy. Z samym potrzebnych i poszukiwanych przez rodziców obiektów ginących w domu w niewyjaśnionych okolicznościach.
Dzieci mają tę cudowną umiejętność dostrzegania tego, czego rodzice już nie potrafią dostrzec. I wtedy dopiero czujemy, jak bardzo się zestarzeliśmy….
Niemniej historia tej serwetki (jak i kapcia) przypominają takie rozkoszne qui quo pro, czyli komedię pomyłek.
Bo skoro zgubiłam serwetkę, to zaczęłam robić nową według podobnego planu. Nanosząc na niego pewne poprawki. I tak powstały 2 bardzo podobne modele serwetek….
Podobne, ale trochę inne…
I tak w nawiązaniu do przeczytanej przeze mnie ostatnio lektury (to w ramach Wspólnego Czytania i Dziergania z blogiem Maknety) książki ze wspominkami Daniela Olbrychskiego na temat rosyjskiego barda Włodzimierza Wysockiego. Też takie małe
Qui pro quo, czyli komedia pomyłek.
Tym razem, którą napisało samo życie….
Nauka francuskiego: Nie pomyl: chantier z chanter.
Ale to były szalone lata 70 te. Włodzimierz Wysocki przyjeżdżał do swojej żony Mariny Vlady do Paryża. Do jej maleńkiego mieszkania przy Duroc.
Za każdym razem, kiedy tu przyjeżdżał, w tym malutkim mieszkaniu organizował zaimprowizowane koncerty. Dla grona przyjaciół. Tym swoim charakterystycznym, przenikającym głosem.
Tego dnia jednym z obserwatorów koncertu był Daniel Olbrychski. Włodzimierz Wysocki niesiony huraganem emocji (ta rogata słowiańska dusza) doszedł do kolejnego fortissimo… A wtedy zaczęło się dobijanie do ściany i do drzwi.
Jeżeli posłuchajcie nagrań Wysockiego – zrozumiecie o co mi chodzi.
Walenie do drzwi. To francuscy sąsiedzi zaczęli domagać się, żeby szacowna sąsiadka wyłączyła tę płytę. Na co zażenowana
Marina Vlady tłumaczy, że to wcale nie gramofon. Tylko mąż przyjechał z Moskwy.
Wtedy zgromieni przez sąsiadów wyszli na ulice Paryża, usiedli sobie pod jakimś parkanem i Wysocki zaczął śpiewać. W tym momencie ktoś z towarzystwa żartobliwie wskazał na napis: Chantier INTERDIT.
Wysocki już trochę znał francuski, speszył się i zamilkł. Jak to Rosjanin: zakaz to zakaz.
Po prostu niechcący pomylił słowo chanter – śpiewać ze słowem chantier – teren budowy.
Różni je tylko jedna literka, ale znaczą coś zupełnie innego. Ot, takie sobie qui pro quo.
A teraz już pragmatycznie… rozpiska wzoru kolejnej serwetki.
Serwetki szydełkowe – Rozpiska wzoru:
Rz. 1. Przerabiamy 10 oczek łańcuszka. Zamykamy w kółko.
Rz. 2. W poprzednie okrążenie wbijamy 24 słupki.
Rz. 3. Przez długość okrążenia powtarzamy motyw: 1 słupek + 2 oczka łańcuszka + 1 słupek (12 motywów). Tzn zaczynamy okrążenie 3 oczkami łańcuszka (zastępuje pierwszy słupek).
Rz. 4. Powtarzamy sekwencję: 3 podwójne słupki przerobione razem, wbite w słupek z poprzedniego rzędu + 4 oczka łańcuszka.
Rz. 5. Przez całą długość okrążenia powtarzamy motyw: 5 podwójnych słupków przerobionych razem, wbite w łuk złożony z 4 oczek łańcuszka z poprzedniego rzędu + 3 oczka łańcuszka + 1 podwójny słupek + dalej 5 podwójnych słupków.
Rz.6. 4 półsłupki wbite w łuk z poprzedniego rzędu + 1 półsłupek wbity w podwójny słupek z poprzedniego rzędu + 4 półsłupki wbite w łuk z poprzedniego rzędu + 1 półsłupek wbity w grupę 5 podwójnych słupków z poprzedniego rzędu.
Rz. 7. Rządek złożony z 23 łuków po 5 oczek łańcuszka rozdzielonych półsłupkiem.
Rz. 8. Kolejny rządek złożony z łuków po 5 oczek łańcuszka rozdzielonych półsłupkiem. Przesuniętych względem łuków z poprzedniego rzędu.
Rz. 9. W każdy łuk z poprzedniego rzędu wbijamy po 5 podwójnych słupków przerobionych razem + 3 oczka łańcuszka + 1 podwójny słupek wbity w półsłupek z poprzedniego rzędu. Ponownie 3 oczka łańcuszka. A dalej 5 podwójnych słupków.
Rz. 10. 1 półsłupek wbity w grupę 5 podwójnych słupków z poprzedniego rzędu + 2 półsłupki wbite w łuk z poprzedniego rzędu + 1 półsłupek wbity w podwójny słupek z poprzedniego rzędu + 2 półsłupki wbite w łuk z poprzedniego rzędu + 1 półsłupek wbity w grupę 5 podwójnych słupków z poprzedniego rzędu….
Rz. 11. Słupek na wysokości grupy złożonej z 5-ciu podwójnych słupków przerobionych razem z rzędu nr 9 + 3 oczka łańcuszka. Przeskakujemy 2 oczka z poprzedniego rzędu + kolejny słupek. Dalej ponownie 3 oczka łańcuszka + słupek.
Rz. 12. 3 półsłupki wbite w łuk z poprzedniego rzędu + 1 półsłupek wbity w słupek z poprzedniego rzędu + 3 półsłupki wbite w łuk z poprzedniego rzędu + 1 półsłupek wbity w słupek z poprzedniego rzędu.
Rz. 13. 5 podwójnych słupków przerobionych razem, wbitych na wysokości słupku z rzędu nr 10. Razem 23 takie grupy rozdzielone 7 oczkami łańcuszka.
Rz. 14. W każdy łuk złożony z 7 oczek łańcuszka z poprzedniego rzędu wbijamy po 2 łuki złożone z 5 oczek łańcuszka, rozdzielone 1 półsłupkiem.
Rz. 15. Kolejne okrążenie złożone z łuków po 5 oczek łańcuszka rozdzielonych półsłupkiem.
Miłego dziergania.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Ładnie Ci to wyszło 🙂 ja niestety nie umiem szydelkowac, ale po mamie odziedziczyłam trzy wielkie pudła robótek ?
Serwetki piękne widać, że lubisz to co robisz. Ponadto bardzo dobrze czyta się to, co piszesz 🙂 Historia z kapciem mnie rozbroiła 😉
[…] Fenomen szydełkowej serwetki […]
A wiesz, że przeczytałam te “Wspominnki…” i to z wielkim wzruszeniem, choć jakąś specjalną wielbicielką Wysockiego nie jestem i tak naprawdę potrzebny był mi tylko do napisania pracy dyplomowej, ale ta kobieta, o której wspominałam w komentarzu do wpisu z poprzedniej środy tak o nim opowiadała, że po prostu musiałam dowiedzieć się czegoś więcej o jego życiu.