
Ostatnio staram się, by w mojej codziennej diecie było więcej warzyw i więcej kolorów.
Wiem z doświadczenia, zdałam sobie sprawę, jak łatwo popaść w monotonię i rutynę, pójść po linii najmniejszego oporu, czyli sięgać po łatwiznę, w wersji chleb z serem: zapchać się nim, nasycić, nie mieć miejsca na nic innego i tak zamknąć swoje horyzonty kulinarne.
Gdy tymczasem, by je poszerzyć wcale nie trzeba mieć tak dużo czasu, czy jakiegoś wyjątkowego talentu kulinarnego: przygotowanie czegoś kolorowego i smacznego wcale nie jest takie czasochłonne (nawet jeżeli pozornie jest czasochłonne, bo w rzeczywistości gotuje się samo) ….
Chciałam wykorzystać Instagram do tego, by gotować bardziej kolorowo. Tzn motywować się do tego poprzez pokazywanie mojego codziennego gotowania na Instagramie.



I tu taki prosty pomysł – omlet warzywny.
Wrzuciłam:
- grzyby,
- ziemniaczki, uprzednio podgotowane,
- soczewicę, też uprzednio ugotowaną,
- liście szpinaku – lekko podgotowane już na patelni,
- pomidorki koktajlowe przekrojone na pół. I to chyba byłoby na tyle.
- No i 4 jajka.
Najpierw osobno ugotowałam ziemniaki i soczewicę. Wrzuciłam je na patelnię, dodałam grzyby, liście szpinaku i przekrojone na pół pomidorki koktajlowe i cebulę.
Potem lekko to razem podgotowałam, zrobiłam w czterech miejscach otworki na dodanie 4 jajek. To miał być omlet dla czterech osób.
Gotowałam aż jajka uzyskają odpowiednią konsystencję.
I wiecie co – najlepsze jest to, że nawet dzieci jadły w ten sposób podane warzywa.
Czyli: jajko sadzone w omlecie warzywnym.
Zainspirowała mnie fajna książka, którą wypożyczyłam z biblioteki pt Green kitchen at home.
Co prawda przepis dopracowałam na swój sposób, z tego co miałam w kuchni, czyli to jest taki omlet na winie.
Autorami książki jest para instagramerów – mają swój profil na Instagramie pod nazwą: @luisegreenkitchenstories. Przecudny….
W ich książce – znalazłam multum fajnych i inspirujących przepisów, prostych i takich wegetariańsko – warzywnych i pożywnych.



















Pozdrawiam serdecznie
Beata