Jeżeli czujesz, że stałes się niewolnikiem bloga, lub wręcz przeciwnie, że powoli tracisz zapał do dalszego pisania – może powinienes spojrzec na blogowanie inaczej. Bo niezależnie od tego, co chcesz dzięki blogowaniu uzyskac:
Blog jest dla Ciebie, a nie Ty dla bloga.
To początek mojego najnowszego wpisu na blogu VADEMECUM BLOGERA
A zacytowałam go Wam jako usprawiedliwienie. Bo niestety zamiary miałam ambitne, a spełzło na niczym. Czyli miał byc nowy wpis na blogu (plus jeszcze kilka na zapas – na pod moją nieobecnosc). Ale nie wiem, czy Wy też tak macie, że wszystkie działania związane z blogiem zabierają Wam więcej czasu niż sobie zaplanowaliscie.
Dlatego ogłaszam urlopową przerwę w nadawaniu. Udało mi się przygotowac z wyprzedeniem 1 wpis, ktory powinien pojawic się tu gdzies za tydzien. Plus wyciągnęłam z lamusa i przykleiłam na pierwszej stronie kilka starszych wpisow na sezon letni.
No i przy okazji wytłumaczę się z tego drugiego fan paga PARYZ NIEZNANY, ktory pojawił się u mnie w panelu bocznym. Własciwie to nie wiem co z nim zrobic. A wszystko zaczęło się tak:
Wiosną 2011 roku zaczęłam pisanie bloga o Paryżu (jeszcze na wordpress.com). Miało to byc dla mnie motywacją do odkrywania Paryża z przewodnikiem w ręku. I przekładania z założenia tej nudnej literatury na cos bardziej przystępnego. Dlaczego? Po prostu od kilkunastu lat pracuję w turystyce (choc odbiega to dalego od mojego wyjsciowego wykształcenia – z wykształcenia jestem inżynierem chemikiem). No i pewnie w turystyce będę pracowac do konca życia. Ale jeżeli już tak wyszło, to chciałabym robic cos ciekawego i cały czas się rozwijac. Bo niestety nie ma nic gorszego niż praca, w ktorej już nic nowego się nie uczymy i każdy kolejny dzien nie rożni się od poprzedniego. A to było moim udziałem w życiu zawodowym. Postanowiłam więc wziąc sprawy w swoje ręce i sięgnąc wyżej. Dzięki lepszej znajomosci Paryża, udało mi się znalezc pracę na recepcji pewnego paryskiego hotelu. Muszę przyznac, że ta praca mi się bardzo podobała. Poki co jest w zawieszeniu (bo siedzę w domy przy dzieciach). Ale zobaczymy co przyszłosc przyniesie.
Moje pisanie bloga jednak się rozkręciło. A własciwie wciągnęło mnie jak komara odkurzacz. Tyle że nie piszę bloga turystycznego. Tylko o tym, co zawsze było moją pasją czyli o zdrowiu, sile natury (naturalne kosmetyki, naturalne lekarstwa, ruch) i sile, ktora tkwi w kazdym z nas (optymizm, radosc zycia). A przy okazji jeszcze otworzyłam kolejnego bloga o blogowaniu.
Tak się rozpędziłam (z tym otwieraniem blogow), że teraz już nie nadążam. Najchętniej bym te wszystkie tematy razem połączyła w jeden blog lifestylowy. Poki co zarzuciłam bloga o Paryżu. Ale nie chcę zawiesc tych 30 osob, ktore na przestrzeni ostatnich 2 lat polubiły mojego paryskiego fanpaga. Niektore ( w większosci) nie przymuszone, inne przycisnęte do muru prosbami i grozbami. Dlatego będę dalej wrzucac na tego fanpaga fotki z urokliwymi zakątkami Paryża. Ale paryski blog zamykam na kłodkę.
A Wam życzę wszystkiego naj. I zapraszam na kolejne wpisy w sierpniu.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Zglaszam do wyzwania na blogu Uli
Odpocznij, może tego po prostu potrzebujesz. Blogowanie zabiera dużo czasu, to tak jak drugi etat w moim przypadku (tylko bez wynagrodzenia – satysfakcja je zastępuje!). Piszę systematycznie od 1.09.13. i też w czasie urlopu zamierzam lekko zwolnić, żeby poczuć przez kilka dni komfort nicnierobienia 🙂
Może połączenie blogów to całkiem dobry pomysł?…
Beatko, jak ja ciebie rozumiem doskonale! Ja również bije się ciągle z myślami o połączeniu moich dwóch blogów. Ciężko jest (bardzo!) prowadzić jeden blog, a co dopiero kilka z nich. 30 czytelników, jeśli naprawdę cie lubią, będą za tobą podążać wszędzie – jeśli nie, zdobędziesz nowych.
Pozdrawiam
Ula
Dzieki Ulu za motywacje. POzdrawiam BEata
Odpoczywaj Kochana 🙂 Ja też idę w Twoje ślady. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Wypoczywaj 🙂
Poruszylas w tym wpisie temat, który i mnie nurtował niejednokrotnie. Ja ostatecznie podjęłam decyzję o jednym, “lajfstalowym” blogu, Po prawie roku wiem że to była słuszna decyzja, choc ja to malutkim gupikiem w blogosferze przy Tobie jestem. Obecnie i ten jeden obrósł pajęczynami…. Życie czasem tak “przygniata”, że z pewnych przyjemności trzeba zrezygnować. Widzę jednak światełko w tunelu i mam nadzieję iż niedługo dam upust wszystkim pomysłom kłebiącym się w głowie:)
Chętnie będę do Ciebie nadal zaglądać i byłabym stałą czytelniczką kolumny o Paryżu w Twoim blogu “lajfstalowym”:)
Pozdrawiam!