Pasja ogrodnicza u dzieci.
Bo kiedy dzieci przejawiają skłonność do jakiegoś rodzaju aktywności, to dorośli zaraz odkrywają w tym pomyślny zwiastun na przyszłość. Ale jeżeli Wasze pociechy znienacka odkryją w sobie pasję ogrodniczą, pod żadnym pozorem, nie wpuszczajcie ich do ogródka dziadka i babci…. Chcecie dowiedzieć się dlaczego? A to działo się właśnie tak. Kiedy moje małe nicponie odkrywały w sobie (przedwcześnie poskromioną pasję do ogrodniczenia). Bo u mnie wszyscy w rodzinie w jakimś tam stopniu dzielą pasję ogrodniczą. I dobrze, bo to samo zdrowie. Gorzej, jeżeli niechcący doświadczy jej na sobie perfekcyjny ogódek dziadka i babci.
Czy wiecie, co dzieje się, gdy stado szarańczy przeleci nad plantacją?
Otóż nie zostaje z niej nic. A teraz wyobraźcie sobie wzorowy ogródek każdej babci i dziadka. W którym dziadek nieroztropnie pozwala dwóm małym nicponiom robić wszystko to, co się im spodoba. Powiedział sobie w duchu, że tym sposobem wyrwą trochę zielska. Tu dla uzupełnienia warto dodać, że wspomniany ogródek jest babci. Tzn jest wzorowo prowadzony przez babcię. Dwóch rzeczonych nicponiów dwa razy nie trzeba było zapraszać.
Od razu wpadli na pomysł zorganizowania …. kwiaciarni. A w tym celu poobrywali główki babcinych kwiatków. Ogródek babci już nie przypominał sam siebie. Zostały w nim same badyle. I tylko główki kwiatów zebrane obok tworzyły przeuroczą (i to jeszcze) kwiaciarnię….
A teraz czas na morał.
No bo czy wiecie, komu się oberwało? DZIADKOWI. Oczywiście, że dziadkowi. Bo to on wpuścił nicponiów do ogródka. Babcia przez całe 2 dni nie mogła patrzeć, ani na dziadka, ani na swój zmasakrowany ogródek.
Morał. Dozujcie z umiarem pasję ogrodniczą u Waszych milusińskich.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
PS. Nie mogłam się oprzeć, i nie wrzucić kilku zdjęć kwiatów. Jeżeli chcecie więcej, to po prostu wyjdźcie na spacer i rozejrzyjcie się wokoło.