Bardzo lubię takie lekko improwizowane sałatki. Nie zawsze, gdy trafiam na jakiś fajny i kolorowy przepis mam pod ręką wszystkie potrzebne składniki. A jednak często mam ochotę go na sobie (i na swojej kuchni) wypróbować. Dlatego biorę to, co mam. A dalej improwizuję. Ta sałatka właśnie jest owocem takiej improwizacji. Po moich ostatnioch sałatkowych próbach z quinoą, teraz przerzuciłam się na kaszę bulgur i z pełnym przekonaniem stwierdzam, że można przygotować z niej wiele fajnych połączeń. Składniki podaję tutaj raczej orientacyjnie. Bo to sałatki z gatunku “na winie” (co się nawinie pod rękę, wrzucamy do środka). Albo takie spod hasztagu #noreciepe. Wcale nie trzeba tutaj przepisu, by przygotować coś smakowitego i uraczyć tym swoje podniebienie. Nie ma więc potrzeby trzymać się jakiś sztywno ustalonych proporcji, by wyszło smacznie, zdrowo i kolorowo. Po prostu wystarcy dać się ponieść inspiracji. I nie zapomnieć o tym, że sekret sałatki tkwi w przyprawach i dodatkach. Tutaj polecam odrobiny oliwy z oliwek plus świeżo wyciśnięty sok z cytryny oraz sól i pieprz.
Potrzebne nam będą:
- kasza bulgur,
- cytryna,
- pomidorki koktajlowe,
- cebula,
- natka pietruszki,
- oliwa z oliwek,
- sól, pieprz.
Przygotowanie.
- Gotujemy kaszę bulgur. Wrzucamy ją do wrzącej wody (na szklankę grubego bulguru dodajemy 2 szklanki wody, a na szklankę drobnej kaszy – 1,5 szklanki wody). Mieszamy do ponownego zagotowania się wody. Gruby bulgur gotujemy ok. 6–8 min, drobną kaszę zalewamy wrzątkiem i pozostawiamy na 20 min, aż wchłonie cały płyn.
- Obieramy i szatkujemy cebulkę.
- Przepoławiamy pomidorki.
- Szatkujemy natkę pietruszki.
- Mieszamy razem składniki i doprawiamy do smaku.
- Podajemy na zimno.
Smacznego.
Pozdrawiam serdecznie.
Beata