Czy przyglądaliście się jak dziecko rysuje, jak buduje coś (cokolwiek) z klocków, czy chociażby ogląda film?

Zapomina o Bożym świecie. Wykonywana czynność wciąga je jak komara odkurzacz. Z wyciągniętym języczkiem, niezważając na porykiwania młodszej siostry czy brata, oddaje się rysowaniu czegoś, co ma przypominać jelonka.

Niestety tę umiejętność tracimy w miarę jak dorastamy.  Wybrałam tu słowo: tracimy, choć niektórzy powiedzą, że wręcz przeciwnie: Z wiekiem uczymy się robić 10 rzeczy na raz. Bo tego się od nas wymaga. Musimy się do tego dopasować.

Dlatego kiedy oglądamy film w telewizji, to nie jeden. Ale przynajmniej dwa równocześnie (przeskakując z kanału na kanał). Mistrzynią jest pewna moja znajoma, która potrafi w ten sposób opanować do 5 kanałów na raz.  Ale brazylijskie tasiemce szczególnie się do tego nadają. A jaka oszczędność czasu. Co z tego….

Jak rozmawiamy z dzieckiem, to jednocześnie kątem oka sprawdzamy przychodzące maile. Pracujemy na komputerze, połykając kanapki. Jak gdyby nigdy nic negocjujemy z klientem. Z pełną buzią. Przypomina Wam się ta dzielna kobitka, która w jakiejś starej dobrej polskiej komedi zapowiadała autobusy na PKS-ie zajadając się kluskami?

Takie czasy. Ja przynajmniej tak funkcjonawałam pracując w kraju. Teraz, mieszkam zagranicą i mam 45 minutową przerwę na lunch.

Efektywność, wydajność, wszechstronność. Dostosowaliśmy się do czasów, w jakich żyjemy.

Gorzej jeżeli robiąc wszystko naraz, niczego nie robimy dobrze. I jeszcze mniej czerpiemy z tego przyjemności.
No ale na pocieszenie mamy te niezatarte wspomnienia z dzieciństwa, kiedy mielismy czas na wszytko. I w każdą rzecz angażowalismy się całym sobą.

Na tę okazję wyciągnęłam kilka czarno-białych fotek z mojego dzieciństwa. Utrwaliłam je na  telefonie. Teraz przerzucam na komputer. By przetrwały jak najdłużej. Szczerze myślę, żeby zrobić to samo z wszystkimi moimi starszymi zdjęciami.

Bo warto iść z czasem, postępem i osiągnięciami. Tylko wybierać z tego, to co najlepsze.

Pozdrawiam Was gorąco.

Jeszcze zionę czosnkiem (przynajmniej już nie boli mnie gardło). L52  (takie świetne lekarstwo homeopatyczne na stany grypowe) postawiło mnie na nogi. Już nie myślę byle do wiosny. Tylko staram się cieszyć chwilą obecną i … blogowaniem.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dołącz do rozmowy

6 komentarzy

  1. Wspaniale, melancholijne fotki. A co do ówczesnego multitaskingu… Mój mąż zauważył, jak dziewczynka, której daje korki z angielskiego jest mistrzem w robieniu kilku rzeczy naraz. Na raz potrafi jeść, grać jedna ręką na telefonie nie patrząc na ekran, a dodatkowo opowiadać ze szczegółami cały swój dzień :O W dzisiejszych czasach jesteśmy tak zalewani bodźcami z różnych stron, że naprawdę bardzo trudno jest nam się wyciszyć. Moja mama nie potrafi posiedzieć w spokoju 5 minut na kanapie. Z rozpędu chodzi do kuchni i grzeje wodę w czajniku ‘na zapas’. Siedzi na ‘tyłku’ tylko wtedy, gdy czeka, aż jej paznokcie wyschną 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version