Skoro spotykamy się co środę i udaje się nam wzajemnie motywować się do wspólnego czytania i dziergania, to dlaczego nie spróbowalibyśmy zatroszczyć się o zdrowie? A przede wszystkim wzajemnie się do tego dopingować i zarażać się dobrymi nawykami i pomysłami? I tak w poprzednim tygodniu namawiałam Was do:
- picia wody, do skosztowania jej i rozkoszowania się nią. Czasami to kwestia przyzwyczajenia, tymbardziej, że lato za pasem, a nic tak nie nawilża organizmu od wewnątrz jak zwykła czysta …. woda.
- do poruszania się w rytmie ulubionej piosenki dla przebudzenia uśpionych mięśni i dla przekonania się, że ruch może być przyjemny,
- do pomyślenia o czymś przyjemnym przed zaśnięciem. Bo jeżeli pamiętamy, by życzyć kolorowych snów naszym milusińskim, to zapominamy o tym dla siebie i bez końca przeżuwamy problemy z minionego dnia.
W tym tygodniu mam dla Was 3 kolejne propozycje prostych zadań do wykonania. Ich celem będzie przestawienie ciała i ducha na bardziej pozytywne tory. Bo zdrowie jest kwestią równowagi i wewnętrznej harmonii.
A na pewno już trudno tryskać zdrowiem, gdy brakuje ochoty na życie. Podobnie jak niewiele skorzystamy z najbardziej dietetycznej żywności, jeżeli będziemy ją jeść w pośpiechu i bez odrobiny przyjemności. Nasz organizm by żyć długo i w formie potrzebuje pozytywnej energii. W przeciwnym razie przedwcześnie wyczerpujemy nasz kapitał enzymatyczny. Im szybciej zużyjemy nasz kapital enzymatyczny, tym krótsze będzie nasze życie
Oto już zadania: Jak myśleć pozytywnie?



1. Czy zdajesz sobie sprawę, jak często w ciągu dnia przelatują Ci przez głowę pasożytniczne myśli?
Które na dodatek nic dobrego nie wnoszą. Tylko wpędzają nas w koszmarny humor. Jakby sama pogoda pod psem nie wystarczała?
Ja niestety mam tak, że jak przyplącze się jakaś negatywna myśl, to tak potrafię się zagalopować, że robię widły z igły i opamiętuję się dopiero, gdy solidnie pomartwię się na zapas. Ale jakiś czas temu testowałam świetny patent, by szybko, prosto i skutecznie przerwać tę negatywną spiralę czarnych myśli. Pomysł nie jest mój własny, ale znaleźny. Niemniej muszę do niego wróić, bo to po prostu działa.
Zakładamy sobie na przegub dłoni zwykłą gumkę recepturkę i strzelamy nią za każdym razem, gdy przypłapiemy się na snuciu czarnych myśli. Działa jak zimny prysznic. Z miejsca odpędza negatywne skojarzenia, jeszcze zanim zdążą na dobre się rozgościć. A przecież martwiąc się czymś, co nigdy nie będzie miało miejsca, tylko niepotrzebnie nadgryzamy sobie zdrowie. Na zapas.
Taką gumkę recepturkę warto ponosić sobie na przegubie dłoni przez kilka tygodni. Po to, by wyrobić w sobie nawyk wczesnego wyłapywania i natychmiastowego „odcedzania” negatywnych myśli. Z początku możecie mieć wrażenie, że tych czarnych myśli macie coraz więcej. Ale to tylko złudzenie „optyczne”. Po prostu lepiej uczymy się je rozpoznawać i zaczynamy dostrzegać również te, które dotychczas przemykały nam przez głowę niezauważone.
2. Zrób sobie mały spacer na łonie natury.
A przynajmniej na świeżym powietrzu. Czyż to nie wspaniały pretekst na przeprowadzenia sesji fotograficznej dla najnowszego udziergu. Efekt końcowy na pewno niejednego powali z nóg. Warto pamiętać o zabraniu ze sobą fotografa. Będzie raźniej po drodze.
Można wybrać się w plener na małą „eskapadę fotograficzną”, by wreszcie pooddychać sobie świeżym powietrzem. By w końcu spojrzeć na coś innego niż ekran komputera …
Dlaczego namawiam Was na spacer dla zdrowia?
Spacer jest w zasięgu możliwości fizycznych każdego z nas. Niezależnie od wieku i formy. A jeszcze każdemu zrobi dobrze. Nie tylko jest to okazja do rozruszania się. O dobroczynnym wpływie spaceru przeczytacie we wpisie: 12 powodów, dla których warto regularnie maszerować.
Ale również dlatego, że spacer odstresowuje. Błękit nieba, zieleń drzew, śpiew ptaszków … przystopuje największego choleryka. Tymczasem chroniczny stres w połączeniu z nienajlepszą dietą (nadmiar curku przemysłowego, nadmiar mięsiwa i przetwożonej żywności) – zakwasza organizm.
Zbyt zakwaszony organizm to problem, który dotyczy wielu z nas. Choć najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Bo nasz organizm nadrabia jak może, by utrzymać tzw równowagę kwasowo-zasadową. W tym celu poświęca mniej strategiczne organy i czerpie z nich wapń dla zneutralizowania nadmiaru kwasow.
Dlatego włosy, paznokcie stają się bardziej łamliwe, na paznokciach pojawiają się przebarwienia, dopada nas galopująca próchnica, nie mówiąc już o osteoporozie, która jest prawdziwą bolączką naszych czasów. Do tego kwaśne kryształki, poupychane gdzieś po kątach, boleśnie wbijają się w tkanki. I jeszcze dziwimy się dlaczego tak wiele osób postękuje na bolące stawy?
Nasz współczesny tryb życia okropnie zakwasza organizm. Relaksujący spacer to wspaniałe antidotum.
A dodatkowo w plenerze nasz organizm łapie ujemne jony (dobre dla zdrowia). Tymi szczodrze obdarza nas natura. Warto wiedzieć, że otaczające nas urządzenia elektryczne emitują tylko jony dodatnie (które nam dobrze nie robią).
3. Liczy się nie tylko to, co jesz, ale i jak.
Najsmakowitszy posiłek przeżuwany razem z niestrawnym klientem wyjdzie bokiem. Dlatego przed obiadem wspomnienie niesympatycznego klienta najlepiej odłożyć sobie gdzieś na bok, odetchnąć głęboko i np zacząć posiłek jakąś sympatyczną kolorową sałatką z surowych warzyw.
Chodzi o to, by rozbudzić soki żołądkowe. Tu dobre jest wszystko, co narobi nam smaku: estetyczny wystrój stołu, sympatyczne towarzystwo, przyjemna piosenka …
Trawienie zużywa wiele energii, dlatego tak ważne jest, by jeść z apetytem. Czyli by zaraz na wejściu obudzić soki trawienne. Ale warto mieć na uwadze to, że jeżeli do posiłków wypijamy litry płynów, to nadmiernie rozcieńczamy soki żołądkowe (a to utrudnia trawienie). Wszystko z umiarem. Zasady zdrowego odżywiania
Wspólne Czytanie i Dzierganie
Czytelniczo: ten sam kryminał, kilkanaście stron dalej, czyli „Niedziela na wsi” Agaty Christie. Wiem, kto zabił. I to nie dlatego, że podglądałam na końcu książki (no dobra przyznaję się: z reguły to robię). Wiem, bo ten kryminał już kiedyś czytałam. Ale nie pamiętam, kto był ofiarą.
Niemniej po pierwszej lekturze (kilka lat wstecz) zaszufladkowałam sobie tę książkę jako nudną. Intryga wydawała mi się słaba. Dziś czytam ją ze sporą przyjemnością. Chyba dlatego, że dzięki blogowaniu bardziej świadomie podchodzę do pisania i czytania. Wiem jak trudno wciągnąć czytelnika. Jak trudno napisać tak, by czytał z przyjemnością. A Agata Christie robi to po mistrzowsku.
Dziergająco. Nic nie dziergałam, tylko chowałam nitki w wielokolorowym szalu z szydełkowych kwadratów. I nawet mi się to podobalo, a przynajmniej odprężalam się przy tym. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Jak skończę, czeka na mnie już nowo zaczęta robotka. Nie będzie więc tego tworczego przestoju przed kolejną robótką, o którym często czytam na innych blogach.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Powiązane wpisy
- Jakie symptomy wskazują na zbytnie zakwaszenie organizmu?
- Jak zmniejszyć zakwaszenie organizmu?
- Jak mruczenie kota dobrze oddziaływuje na nasze zdrowie?
- Jak jeść, by sobie nie szkodzić?
- 12 powodów, dla których warto regularnie maszerować.
- Opowiednia dietetyka, czyli skąd czerpać życiodajną energię?
- Jak najdłużej zachować swój kapitał enzymatyczny?
- Im szybciej zużyjemy nasz kapitał enzymatyczny, tym krótsze bedzie nasze życie
Cieszymy się, że natknęłyśmy się na twojego bloga. Bardzo mądrze piszesz. Będziemy tu zaglądać 🙂
Przyznam sie, ze ze spacerami to nie raz bywa tak sobie, bo jak leje, jak z cebra,a lbo upal trzaskajacy itp., itd. to nie raz mis ie nie chce… Tworczego zastoju tez jakos nie mam, bo mam tysiac pomyslow na minute 😉 jak nie robotkuje to spiewam, albo rysuje, albo gotuje, albo jestem w ogrodku, albo… 😉 Pozdrawiam 🙂 Podziwiam ten turkis 🙂
Spacer zawsze ładuje mnie pozytywnie, a sposób z gumka recepturka, musze prztestowac.
Z negatywnymi myślami staram się walczyć, bo faktycznie tylko zdrowie niszczą, a nic nie zmieniają na plus. Spacery uskuteczniam codziennie, chociaż dużo mniej niż rok temu, kiedy codziennie pokonywałam ładnych parę kilometrów (nie korzystałam z komunikacji miejskiej z oszczędności ;p). A z jedzeniem to wiadomo, trzeba się delektować 😉
Podobało Ci się chowanie nitek? oO Chyba jesteś jedyną osobą, która tak napisała ;D
Och, picie wody. To moja pięta achillesowa. Nie lubię, zapominam i nie wiem jak to pokonać 🙂
Och ja też mam z piciem problem – ogromny, mimo, że wiem jakie to ważne. Ale to moje postanowienie “noworoczne” żeby pić choć to niezbędne minimum – zwłaszcza teraz jak robi się gorąco. Maszerować maszeruję, ale w ramach relaksu wolę pobiegać… tak się zmęczyć żeby nie miec siły na myślenie;) I to drugi powód do picia – przy 2 szklankach dziennie prąd odcina po 10 minutach i klapa.
Pomysł z recepturką postaram się wypróbować 🙂
pozdrawiam
PS. a moje “coś dla siebie” na dziś to owoce jakieś 🙂
Ja się absolutnie zgadzam – i picie wody, i spacery, i pozytywne nastawienie do życia – to wszystko nas w jakiś sposób kształtuje. Ja idę dziś na krótki spacer – na siłownię – ćwiczę lekko, pojeżdżę trochę na rowerze i ćwiczę na wyprostowanie pleców. Lubię tak. Tylko ten upał mnie zniechęca…
Ten szal jest śliczny! czekam z niecierpliwością, kiedy pokażesz go w całej okazałości!
Pozdrawiam serdecznie,
Asia
W tym tygodniu z zaleceniami Twoimi nie mam problemu- jako optymistka wielka widzę zawsze pozytywy. Tym bardziej, że na codzień mam do czynienia z ludźmi chorymi więc tym bardziej doceniam to co mam. Spacer codziennie z pracy do domu a czasem w obie strony. A jako dziecko kucharki z powołania mam nawyk, że jedzenie nie tylko dobre i świeże ale i pięknie podane 🙂 Bardzo podoba mi się to turkusowe- dobrze pamietam, że to tunika ma być? Serdeczności.
Zazdroszczę Ci bycia urodzoną optymistką, u mnie z tym rożnie, ale staram się wyrobic w sobie dobre nawyki. To turkusowe to taka ażurowa bluzka (bez rękawow) z katalogu Bergere. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo to moje pierwsze podejscie do czegos poważniejszego. Pozdrawiam Beata
Święta prawda – dobre nawyki stanowią różnicę w jakości naszego życia. Spacer, picie wody, czy pozytywne nastawienie do życia to są bardzo proste czynności, a jak podnoszą jakość naszego życia. Trzeba tylko powoli je wprowadzać (nie wszystko naraz). Kiedy wykonujemy jakąś czynność dzień po dniu np. przez miesiąc, utrwalamy nawyk robienia tego. Zmieniają się połączenia neurologiczne w mózgu, czynność ta dosłownie zapisuje się w komórkach ciała czy – jak mówimy potocznie – wchodzi w krew. Ponoć jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy. Już Arystoteles pisał, że doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Fajnie to napisałas. Nigdy nie słyszałam tego stwierdzenia Arystotelesa, ale muszę je sobie zapamiętac. Pozdrawiam Beata
Ja zawsze pije wode do obiadu i jak jestem spragniona, do tanca zaciecia nie mam, przed zasnieciem czesto mysle o pracy (mile, czy niemile to mysli? – roznie z tym bywa).
Czy czytanie kryminalow i horrorow zalicza sie do zaprzatania sobie glowy myslami pasozytniczymi? 🙂
To chyba zależy jak się do tego podchodzi. Bo niektorzy mają do kryminałow zdrowy dystans i przy nich się dobrze bawią, bo wiedzą, że wszystko jest fikcją. Inni jak ja bardzo je przeżywają i utożsamiają się z bohaterami, a wtedy taki kryminał potrafi spędzic sen z powiek. Pozdrawiam Beata
Oj ta metoda z gumką byłaby pewnie dla mnie trochę bolesna, ale może faktycznie to jest dobry sposób 😀
Tu nie chodzi o to, by bolało, tylko by przerwac kaskadę negatywnych mysli i po prostu pomyslec o czyms innym. Pozdrawiam Beata
Świetny wpis!:) podoba mi się takie podejście, jest bardzo motywujące! Muszę zdecydowanie więcej spacerować, a w zasadzie w ogóle zacząć to robić, bo ostatnio rzadko spaceruję. Chodzę często, ale dla mnie to nie to samo co spacer.
Spacer jest obecny w moim życiu dwa/trzy razy dziennie z moim psem 🙂 Nie podchodzę do tego w ten sposób, że załatwiamy jego potrzeby i do domu. Ładuję akumulatory, wyciszam się, oddycham świeżym powietrzem, podziwiam naturę. Kilkadziesiąt minut dziennie daje mi niesamowicie dużą ilość energii, której potrzebuję.
Walka z czarnymi myślami? Wchodzę w to, sama potrafię sobie wkręcić niefajne scenariusze a to wysysa mi energię.
Witam się po raz pierwszy na blogu! Mimo że zaglądam na Twojego bloga od przynajmniej kilku tygodni 🙂
Dołączyłam do akcji dziergania i czytania i też mam tym razem kryminał, acz współczesny, Cobena. Fakt, to wielka sztuka wciągnąć czytelnika, Coben dla mnie umie to robić doskonale 🙂 Pozdrawiam i obiecuję się jeszcze meldować.