


Co dzieje się ze mną ta zimą?
Nie wiem dlaczego: chodzą za mną te rzeczy, od których chciałabym się powstrzymać.
Np tutaj co prawda bezglutenowo. Ale…
Dałam się skusić greckiej fecie.
Właściwie to nie: dałam się skusić greckim zielonym paprykom. Są przepyszne. Kupuję je i zjadam słoikami.
No i pozostając w greckim klimacie: dokroiłam sobie cebulkę – to dla dezynfekcji gardła (sezonowo nie zaszkodzi). Do tego:
pomidorki koktajlowe,
sałatkę,
oliwki – no bo jakoś trzeba to sobie urozmaicić.
No i grecką fetę.



Na swoje usprawiedliwienie mam to, że ta jednak nie jest z mleka krowiego, tylko z mleka owiec – punkt styczności z dietą ze słynącej z długowieczności Krety.
Bo mleko owiec jest łatwiej przyswajalne dla naszego organizmu. Bo jak porównamy gabarytowo obydwa zwierzątka to…. ?????.
Ale jestem taki Niedźwiedź Polarny – zimą.
Chciałbym wstać wcześniej, żeby pobiegać. Ale nie mogę. Więc biegam wieczorami.
Chciałabym odżywiać się zgodnie z pewnymi założeniami, ale….Kuszą mnie takie przysmaki, które nie kuszą mnie o innej porze roku. No i cóż – wygrywa to kuszenie.
Jak wtedy, kiedy skończył mi się ryż – więc na kolację było glutenowo – makaron – spagetti.



Wcale nie jest mi łatwo odstawić gluten.
Ciągnie mnie do niego. Z mlekiem absolutnie nie miałam tego problemu, ale gluten…
Mam ochotę podjadać chrupiąca bagietkę, ostrzę sobie zęby na spagetti.
Spagetti – żebyście wiedziały, jak czasami chodzi to za mną .
Z drugiej strony po takim skoku w bok od diety bezglutenowo – bezmlecznej, kiedy nasycę swoje ukryte pragnienia – co myślę, że ma związek ze wspomnieniem dzieciństwa (to wewnętrzne dziecko tkwi w każdym z nas).
Kiedy pofolguję swojej słabości do glutenu, łatwiej mi wytrwać przez kolejne dni przy menu bezglutenowym.
A równolegle dla spokoju sumienia kompensuję zieleniną
Z drugiej strony…



Rodzinne chorowanie….
Tak to jest, że jak się ma dzieci w wieku szkolnym, to często przynoszą do domu mikroby.
W tym roku uwzięły się na nas zarazki grypy. Wirus grypy w tym sezonie szczególnie rozkładający na łopatki. I że tak powiem grypa nie przebierała, przeskakując z jednego członka rodziny na drugiego. Rozłożyła na łopatki wszystkich, jeden po drugim – z wyjątkiem mnie.
Powiem szczerze: wciąż nie mogę uwierzyć, że wszyscy wokół mnie chorują, a mnie nie dopadło i nie przeczołgało to choróbsko.
Przez wiele lat było dokładnie – odwrotnie. To ja byłam wiecznie chora, kiedy inni w miarę szybko radzili sobie z wirusami.
I tu nie chcę wymądrzać się, że w ogóle nie choruję zimą, bo znana złośliwość rzeczy martwych – zaraz mnie po tym rozłoży i będę miała się z pyszna.
Ale zdecydowanie choruję rzadziej, bo świadomiej dbam o swój układ odpornościowy.
Wiem, że on jest tym siłaczem, który pozwala zawalczyć z chorobą i oprzeć się jej, kiedy wszyscy wkoło chorują.
Tu pomagają mi proste zasady, których się trzymam, czyli higiena życia
Odpowiednia ilość snu.
Pracuję na świeżym powietrzu = pracuję w turystyce = dużo się ruszam. A kiedy ciało jest w ruchu, wszystko krąży w nim szybciej, toksyny też szybciej idą w kierunku wyjścia. A organizm jest bardziej dynamiczny.
Biegam – kocham jogging i tak wypacam z siebie toksyny.
Tak, mam stare babcine sposoby, jak np. woda z miodem i z octem (podobno to opóźnia pojawienie się siwych włosów, ale też zamiennie – zamiast wody z cytryną, potrafi rozbudzić z rana organizm)
A do tego: ocet jabłkowy ma własności dezynfekujące.
Czosnek i cebulka – używam, a nawet nadużywam, ale tylko w dni kiedy nie pracuję.
I sposób, który testuję w tym roku, czyli wzmacniające odporność krople oleju eterycznego Ravintsara na podstawę stopy, po 2 – 3 krople.
I tu może wiara góry przenosi, ale też pomaga nabrać zaufania do swojego układu odpornościowego. A człowiek pewniejszy siebie – lepiej stawia czoła rożnym choróbskom.
W walce z chorobą , czy z podkradającą się chorobą duże znaczenie ma tzw “mindset” – tzw stan ducha, który podbudowuje, ale wręcz przeciwnie podkupuje w nas gotowość do walki z choróbskiem.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Sposoby nie ważne jakie, czy to wiara czyni cuda czy medycznie potwierdzone. Ważne, że dla Ciebie są dobre i skuteczne.r
U mnie jest znacznie więcej warzyw i owoców. Mniej przetworzonego jedzenia. Oraz częściej sięgamy po owocowe herbatki ?