Jechałam ostatnio samochodem i zobaczyłam taki oto slogan reklamowy:

Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę.

Co miał reklamować? Nie mam zielonego pojęcia. Niemniej slogan urzekł mnie do tego stopnia, że (po delikatnym sparafrazowaniu – sorry nie jestem kawoszem), postanowiłam wykorzystać go jako tytuł kolejnego wpisu. Choc wygląda na to, że sam slogan przebił reklamowany produkt. Bo o ile utkwił mi w pamięci, nie poszło za nim w parze z tym, co miał promować. Ale w samym sloganie “szczęśliwi ludzie czytają książki” trochę prawdy na pewno jest.

Czy książki czynią nas szczęśliwymi?

Na pewno książka to świetne antidotum na samotnosc. Czasami pomaga zapomnieć, a przynajmniej na chwilkę oderwać się od codziennych zmartwien (bo zaczynamy życ radościami i   kłopotami innych). Ponadto książki uczą, bawią, zmuszają do zastanowienia się nad sensem życia. Ostatnio gdzieś przeczytałam i wynotowałam sobie:

“Najlepszym sposobem na smutek jest nauczenie się czegoś nowego”. Theodore White

[Tweet “Kto jadąc na bezludną wyspę wybrał by książkę?”]

Tu jakże przydatne są książki. Pewnie niejeden, jadąc na bezludną wyspę i mając do wyboru tylko jedną rzecz, wybrał by własnie książkę. Choć ja wybrałabym raczej glinkę zieloną. Nie będę się wypierać (kiedyś popełniłam pod tym własnie tytułem pewien wpis Dlaczego zabralbym ze soba glinke na bezludna wyspe?).

Czy wiecie jak zaparzać herbate?

A jak się ma do tego herbata? Rozmarzyłam się i zamarzył mi się długi (koniecznie pochmurny) jesienny wieczor, wypełniony czytaniem, piciem rozgrzewającej (od środka) herbaty, opatulona w przytulny (najlepiej własnoręcznie zrobiony) szal. Takie niecne (i chyba nietypowe) marzenia w prawie letnie skwarne popołudnie. Kobiecie nigdy nie dogodzisz.

Dlaczego nagle zebrało mi się na nostalgię wobec tak odległej sezonowo jesieni? Nie mam pojęcia –  i dlaczego robię to zamiast cieszyć się tym, co mam.

Chyba muszę nad tym popracować. Ale jak herbata – to najlepiej zielona, bo zawiera becenne przeciwutleniacze (czarna jest przefermentowana i zawiera ich mniej), zaparzana przez co najmniej 5 -10 minut i wypita w ciągu godziny od zaparzenia. Bo w przeciwnym razie przeciwutleniacze diabli wzięli. A szkoda. I tu uwaga: jeżeli dorzucamy mleko do herbaty (w czym lubują się Anglicy) to z polifenoli też będą nici. Mleko po prostu dezaktywuje ich dobroczynne działanie. To według nieżyjącego już Davida Servan-Schreibera, autora książki “Antyrak”.

A czytelniczo wzięłam się za wspomnienia Fahry Pahlavi. Pewnie niewiele mowi Wam to nazwisko. Farah Pahlavi (lub inaczej Farah Diba) to żona obalonego w 1979 roku szacha Iranu. Książkę dopiero zaczynam czytać. Trochę z czysto ludzkiego zamiłowania do podglądactwa. Niezbyt to chwalebne, ale za to ile książek potrafi sprzedać?

 

Kto to jest Farah Pahlavi?

Farah była kolejną (nie pierwszą już) żoną szacha i matką czworki jego dzieci. Weszła w  życie szacha po jego rozstaniu z Sorayą. To Soraya była wielką miłością życia władcy Iranu. Niestety nie potrafiła dac mu potomka.

Soraya była w swoim czasie prawdziwą ikoną stylu na rowni z Grace Kelly czy Jackie Kennedy i z tego tytułu fascynowała Europę. Pamiętam, jak moja mama w dziecinstwie opowiadała mi historię ich nieszczęśliwej miłości. O rozstaniu szacha z Sorayą zadecydowały względy polityczne – konieczność spłodzenia męskiego następcy tronu.

Dlatego szach musiał poszukać nowej żony i wybrał Fahrę. Niemniej może to właśnie od tej chwili zaczą się jego powolny upadek. Najprawdopodobniej Soraya do konca pozostała miłoscią jego życia. Tu można się zastanawić co by było, gdyby … Soraya była płodna.

Bo przecież o sukcesie mężczyzny decyduje kobieta, ktora stoi u jego boku. Farah kochała szacha. Ale tak to często w związkach bywa, że jedna strona kocha bardziej. Dla szacha Soraya była tą siłą i inspiracją, ktorej prawdopodobnie zabrakło mu po przymusowym rozstaniu.

Co się tyczy Farah… Nie łatwo być tą drugą, szczegolnie w targanym rewolucyjnymi nastrojami Iranie. Ostatecznie szach został obalony i dokonał żywota na wyganiu. A Farah? Farah do dzis żyje na emigracji, w Stanch. Jest stateczną babcią (z ogromną klasą), głową rodu. No i co rusz wraca na pierwsze strony francuskie prasy people. A to ze względu na liczne powiązania z tym krajem; Farah studiowała tu bowiem architekturę, zanim zdjęcie z jej podobizną wpadło w ręce szacha i ten zdecydował się ją poslubic. Tak kiedys odbywały się castingi na prawdziwe księżniczki.

 

A dziergająco – przesiadłam się na druty.

Jakos nie wierzę, że uda mi się dobrnąć do konca tej robotki. Bo i przy moich skromnych umiejętnościach porywam się z motyką na słonce, czyli wymarzyłam sobie kamizelkę (prostą, bez dodawania czy ujmowania oczek – tego jeszcze nie potrafię). Ale takie wewnętrzne przeswiadczenie, to chyba nie dobry zwiastun. Nie będę robic sobie złudzen. Trochę jak tonący brzytwy, uchwyciłam się takiego motto:  “Wszystko jest trudne, zanim stanie się proste. ” Może zadziała.

Pozdrawiam Was serdecznie.

Beata

PS 1. Z ostatniej chwili: probkę na drutach sprułam i zaczynam od nowa. Chyba się popłaczę. Ot pieskie życie włoczkomaniaczki.

 

Powiazane wpisy

Własności herbaty, jaki zaparzać i jak pić herbatę.

Dieta przeciwnowotworowa: Czy dobrze pic herbate? Czy wiecie jak zaparzac herbate? 

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dołącz do rozmowy

24 komentarze

  1. Wszystko jest trudne zanim staje się proste – zgadzam się, podpisuję się, zapamiętuję na te gorsze momenty… 😉 Prucie to chyba norma, każda z nas, nawet ta najbardziej wprawiona, pruje i się denerwuje 😉 Mam nadzieję, że Tobie starczy cierpliwości! Trzymam mocno kciuki!
    To taki komentarz na gorąco, bo teraz muszę się wczytać dokładniej… ale, ale! Książki czynią nas szczęśliwszymi, trudno to wytłumaczyć, ubrać w słowa, ale tak właśnie jest! Szkoda, że czyta się tak mało… że ja czytam tak mało…

  2. Absolutnie nie przejmuj się pruciem! Mówię to ja – dziewiarka prująca zawsze! Tak już mam, że pruję, bo coś mi nie wychodzi, pomimo próbek, obliczeń itd. Ciekawe z tą reklamą – może miała reklamować czytanie książek? Kawę lubię i jestem od niej uzależniona – to mój jedyny nałóg, którego nie zamierzam się pozbywać. Kawa rozjaśnia mi umysł, a przede wszystkim – podnosi chociaż na chwilę moje beznadziejnie niskie ciśnienie 🙂 Herbatę też lubię, ale – albo parzoną z liści, w dzbanuszku, z odrobinką cukru, albo – zwykłą z torebki, ale wtedy muszę dodać cytrynę lub sok plus cukier, inaczej mi nie smakuje. Zieloną piję gorzką – taka jest najlepsza 🙂
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Asia

  3. hasło to chyba starbucks takie ma – ale ja tez dwoma łapkami się podpisuję po herbatą.
    A prucie to normalny etap zwlaszcza przy nauce więc głowa do góry i trzeba dzieragć – czasem własnie takie motyki dają największego kopa – ja ostatnio pokazałam koleżance kóra nigdy w rękach drutów nie miała – oczko prawe oczko lewe – na drugi dzień pokazała ile nadłubała i jak dostała “zaliczenie” to sobie wydrukowała opis chusty – dopytała jak zrobić narzut i machnęła taką że mi oczy wyszły – potem własnie kamizelkę a na prostym szaliczku dla synka utknęła i nie idzie 🙂
    pozdrawiam

  4. Lubię herbatę, do tego stopnia, że już od kilku lat marzy mi się mała, przytulna herbaciarnia, pięknie urządzona starymi meblami (meble już mam :)) Będzie można w nie poczytać – książki będą na wyposażeniu i jeszcze zjeść domowe ciasto … Czyż to nie fajny pomysł? Ale znajomi odradzają. Mówią, że nie będzie z tego pieniędzy 🙂

  5. Absolutnie się nie poddawaj! Wszyscy prują, nawet najlepsi. Trudno, raz się pruje częściej, raz mniej, trzeba wierzyć, że na końcu będzie kamizelka. 🙂
    Pozdrawiam

  6. Nie umiem się zachwycać herbatą (piję ją rzadko) nie umiem się zachwycać kawą, odkąd zaszłam w ciążę przerzuciłam się na Inkę i tak mi już zostało. Tak już mam. Może gdyby ktoś mi zrobił dobrą herbatę lub kawę to zmieniłabym zdanie.

    Pruciem się nie przejmuj, to nieodłączny etap tworzenia. Nie poddawaj się, na pewno zrobisz super kamizelkę 🙂

  7. Ja też jestem zdecydowanie herbaciana, kawy w ogóle nie piję, nie pasuje mi jej zapach.
    A książki pozwalają przeżyć dodatkowe życia. No i są to prawdziwi przyjaciele, którzy nie okłamią, nie zostawią.

  8. Herbata oznacza u mnie towarzyszkę śniadań i kolacji 🙂 Tak mi jakoś przyzwyczajenie zawsze podpowiada…

    “Wszystko jest trudne zanim stanie się proste” – to stwierdzenie wiele wyjaśnia 🙂

    Trzymam kciuki za kamizelkę!
    Pozdrawiam,
    Magda

  9. Czytanie uszczęśliwia, nie wyobrażam sobie życia bez książek czy comiesięcznej lektury ulubionych czasopism wnętrzarskich. W kwestii napojów lubię i kawę i herbatę, ale za dużo kawy nie mogę pić, bo wypłukuje mi magnez i męczą mnie skurcze. Ostatnio bardzo smakuje mi kawa z brązowym cukrem. Z racji diety nauczyłam się ją pić z mlekiem sojowym, na początku mi nie smakowało, ale teraz jest ok. Herbata jest cudowna, cenię ją i z cukrem i z sokami czy miodem lub moimi rumowymi cytrynami, kocham też z imbirem, pomarańczą. Ale pijam tylko czarną, bardzo rzadko piję zieloną, powinnam częściej, bo jest zdrowa, ale jakoś nie mogę się przemóc.

  10. Oprócz wielu różnych “nękających” mnie nałogów , ten herbaciany wydaje się najprzyjemniejszy, nie ma to jak filiżanka, choć w moim wypadku kubek świeżo zaparzonego earl greya z dwoma łyżeczkami trzcinowego cukru, lek na wszystko! A o pruciu nic nie mów, to pisałam ja, herbatomaniaczka – mistrz prucia:)))

  11. Nie przepadam za czarną herbatą, chyba, ze z dodatkiem cytryny, ale ostatnio różni badacze “pisma świętego” starają się związek cytryny i herbaty obalić z uwagi na jego szkodliwość (???). Ja byłabym przeszczęśliwa mogąc czytać do woli 🙂

  12. Nie wiedziałam, że mleko niszczy polifenole w herbacie, a tak lubię bawarkę. Herbatę czarną na przykład parzymy w zależności, jaki chcemy osiągnąć efekt. Do 3 mint – działa pobudzająco, powyżej 3 min – uspokajająco.

  13. o z takim nastawieniem do drutów??!! A fe, wstydź się ;))) A czy Ty myslisz, że ja nie pruję i zawsze mi wychodzi? Prucie to część dziergania, jak coś ma być idealne to nie ma zmiłuj. Nie zniechęcaj się, wychodzą Ci naprawdę równe oczka a reszta to po prostu kwestia wprawy. A książki- nie wyobrażam sobie bez nich życia po prostu :))) Kawa czy herbata? Rano zawsze kawa inaczej lunatykuję ale po południu herbata- lubię prawie każdą oprócz czerwonej . Uściski serdeczne.

    1. Nie zniechęcam się, tylko mam długi rozruch, ale mnie zmotywowałas dziękuję. A moje oczka wcale nie są takie rowne. A jeżeli pruję, to dlatego, że wciąż nie umiem zlapac uciekających oczek. Pozdrawiam serdecznie Beata

  14. uwielbiam książki i herbatę i w momencie jak czytałam Twoje słowa to też zamarzyła mi się jesienno-zimowa aura pod kocem przy kominku z książką (zwłaszcza, że teraz czerwcowa pogoda nie dopisuje).
    lubię taką nostalgię, ale słusznie prawisz, że warto cieszyć się słonecznymi i ciepłymi dniami – wszak dzięki nim możemy czytać nasze ulubione książki na łonie natury, to jest dopiero super!:)
    a słomiany zapał i porywanie się z motyką na słońce – wiem coś o tym.

    cytaty i aforyzmu – bezcenne. uwielbiam, ot, po prostu

  15. Ja słyszałem, że szczęśliwi ludzie słuchają muzyki a nie tekstu w piosenkach 😉 I to podobno wynika z badań, być może teza o książkach i herbacie też ma jakieś podparcie naukowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version