Bo jestem niepoprawną miłośniczką wszelkiej maści sałatek warzywnych.
Tym razem sałatka z ciecierzycy:
warzywo, które bardzo lubię moje dzieci.
Właśnie tak sobie myślę, że w sałatce w zasadzie można upchnąć wszystko i wszystko gładko da się przełknąć – wmieszane w sałatkę.
Dlatego np taka ciekawostka lingwistyczna: Francuzi mają takie fajne powiedzenie: „raconter des salades” – opowiadać sałatki, w znaczeniu: wciskać komuś kit, opowiadać niestworzone historie.
Bo wmieszane w sałatce łatwiej je przełknąć. Szczególnie w takiej z francuska, polanej sosem winegret, czy chociażby po staropolsku doprawionej do smaku: pieprzem i solą.
Na taką sałatkę patrzymy całościowo, tzn nie koncentrujemy się na drobiazgach, tylko doceniamy jej całokształt.
Przyznam się, że jako dziecko i nawet później jako nastolatka łykałam nielubiane przez siebie pomidory, tylko wtedy, jeżeli moja mama podsuwała mi je w sałatce. Wtedy, jakoś tak przesiąknięte aromatem innych warzyw, nabierały innego smaku. A moja mama wytrwale zachęcała mnie do pomidorów: dowód na to, że cierpliwość w zakresie edukacji smaku – popłaca.
Dzisiaj lubię pomidory.
Ale miałam długi okres adaptacji i akceptacji tego warzywa. Dlatego myślę, że do wszystkiego trzeba dorosnąć. Na wszystko przychodzi czas: sama na przykład w taki sposób “dorosłam” do pomidorów.
Dzisiaj jestem mamą nastoletniego syna, który uwielbia surowe warzywa. Ale nie znosi pomidorów (co innego w zupie pomidorowej, bo tej nie da się przecież nie lubić?).
Niemniej mój syn nie tknie surowych pomidorów. Nie wiem, czy to ich konsystencja, czy aspekt wizualny, wprawia go w obrzydzenie i nie chce dać się do nich przekonać. No, ale ja myślę sobie: że póki co.
A tymczasem podrzucam pomysł na prostą sałatkę z ciecierzycy:
na winie (co się do niej nawinie, jest dobre). Czyli:
- tytułowa ciecierzyca, zamaczamy ją na noc w wodzie, a następnie gotujemy w sporej objętości wody, aż jej ziarna zmiękną. Do tego (po ich ostudzeniu) wkrajamy:
- pomidorki,
- cebulkę,
- oliwki,
- pietruszkę,
- plasterki rzodkiewki i
- marchewki.
Nie może się nie udać. Choć cały sekret tkwi w smakowitym doprawieniu jej do smaku.
Powodzenia.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Uwielbiam ciecierzycę i coraz częściej staram się przemycić ją do mojej diety ze względu na fakt, iż nie jestem wielką zwolenniczką mięsa, a posiada ona sporą dawkę białka. Z chęcią wykorzystam powyższy przepis tym bardziej, że podczas tych panujących upałów najczęściej stawiam właśnie na sałatki:)
Zawsze, gdy u Ciebie jestem, chłonę zdjęcia, które robisz, są bardzo piękne. Twoja propozycja sałatki sprawiła, że zgłodniałam 🙂
Beata, ja nie wiem o co chodzi, ale mój chłopak ma z innym produktami podobnie, jak Twój syn z pomidorami. Jachu nie lubi pomarańczy, ale sok pomarańczowy tak. Lubi świeże truskawki, ale nie zje np. lodów truskawkowych czy budyniu o tym smaku… Nawet on sam nie jest do końca w stanie tego wyjaśnić, więc cóż… najwyraźniej taki jego urok 😉