Jesteśmy częścią natury, a nie ponad nią.

Arogancja, jaką wykazuje się człowiek wierząc, że chemicznie wysterylizowane, wygodnie podane papki żywieniowe, które dają nam złudzenie sytości, nie przepraszam – balastu w żołądku, a czasami wręcz niestrawności i zalegania na żołądku, że one dadzą nam zdrowie?

Kiedy patrzę na moich znajomych w pracy, którzy oblegają maszyny – dystrybuujące gotowe do rozpakowania saszetki do wypełnienia żołądka. Potem słyszę, że kręgosłup, korzonki, nadwaga, że nie wiadomo skąd. Wiadomo. Z talerza.

Przygotowanie czegoś samemu, wymaga czasu, ale to inwestycja w zdrowie.

Jest znana blogerka, która analizuje saszetki. Rozumiem koncept – bloger musi z czegoś żyć.

Nawet jeżeli odczytuję to jako błogosławieństwo dla pójścia na łatwiznę w postaci jedzenia z torebki.

Czasy mamy takie, że gonimy w piętkę, byle być jeszcze bardziej zajętym w poczuciu spełnienia.

Chcielibyśmy: zdążyć wszystkiego skosztować – metaforycznie, że czasu nie starcza – na świadome skosztowanie tego, co jest naszym paliwem napędowym – to, co jemy.

Coraz mniej chce się nam samodzielnie przygotować. Bo tak długo się gotuje.

Zauważcie, że w języku polskim nie ma przygotowania obiadu bez gotowania.

Podczas, gdy w tylu kuchniach południowych, które nęcą nas swoją smakowitością – nie ma wzmianki o gotowaniu:

  • po francusku faire la cuisine – robić kuchnię,
  • po włosku – cucinare – kucharzyć, krzątać się w kuchni.

Ale czy to nie skłania do pewnych skrótów myślowych, które są alibi, by pójść na łatwiznę i sięgnąć po jedzenie z torebki (dania gotowe). Bo jak się coś gotuje, to w podtekście gotuje się długo. Ale przecież nie musimy stać nad tym gotowaniem..

Mitem jest to, że gotowanie zabiera dużo czasu, nawet jeżeli długo się gotuje.

Bo gotuje sie samo: ryz, soczewica, fasola… Dajemy się wodzić za nos producentom saszetek, którzy mamią nas wygodą, szybkością, poręcznością.

A potem dziwimy się, że na nic nie mamy sił, po obiedzie tylko wbić się w kanapę i trawić. Nic już z tej kanapy nie poderwie, bo trawienie zabiera tyle energii.

Jak mamy tu tryskać witalnością, kiedy jemy rzeczy pozbawione witalności – z wysterylizowanej torebki… ????

Do przemyślenia.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version