Maseczki domowej roboty

Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z bogactwa, jakie daje nam natura i które mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nie darmo mówi się, że najciemniej jest pod latarnią.

Dlatego bez skrupułów sięgamy po drogie kosmetyki, w których reklamę wpompowano miliony. A lekką ręką wyrzucamy obierki z owoców. Nikogo przecież nie interesuje to, by je opatentować.

Oczywiście pisząc to miałam na myśli samą siebie. Jeżeli chodzi o wyrzucanie… Bo akurat na drogie kremy póki co mnie nie stać.

A tymczasem pod ręką (a właściwie w kuchni) mamy tyle wspaniałych kosmetyków. Naturalnych (a więc jak najbardziej współgrających z naszą cerą), prostych w obsłudze (spójrzcie na poniższe przepisy), nie powodujących efektów ubocznych i niezmiernnie skutecznych (jeżeli stosujemy je regularnie).

Dlatego zebrałam dla Was (a przy okazji dla siebie) kilka pomysłów na proste maseczki owocowe. Proste, szybkie i przyjemne (dla skóry).
W końcu, czyż geniusz nie tkwi w prostocie? Wcale nie trzeba wymyślać czegoś skomplikowanego, by działało. Czasami po prostu wystarczy skorzystać z darów natury, kierując się przy tym zdrowym rozsądkiem.

A skoro w sezonie wiosenno-letnim tak chętnie pałaszujemy owoce. To coś zupełnie naturalnego, bo gdy jest ciepło najlepiej asymilujemy zawarte w nich kwasy. A skoro owoce robią nam dobrze od wewnątrz, dlaczego przy okazji nie zaaplikować ich sobie na cerę.

Najlepsze są najprostsze rozwiązania. A często pod ręką mamy ich całe mnóstwo.

Bananowa maseczka nawilżająco-tonizująca.

Wystarczy zmiksować (lub rozgnieść widelcem – będzie mniej hałasu) połówkę banana. Dodać 2 łyżki oliwy z oliwek i świeżo wycisnięty sok z połówki cytryny. Rozprowadzić na cerze, pozostawić na 15-ście minut, następnie zmyć wodą z dodatkiem soku z cytryny.

Jeżeli skóra  będzie ściągać, delikatnie rozprowadźcie na niej oliwę z oliwek. To cudowny kosmetyk, który od pokoleń stosują Włoszki i od pokoleń słyną ze zniewalającego seksapilu. Mnie osobiście po tej maseczce skóra nie ściągała. A mam cerę suchą i wrażliwą.

Prosta maseczka truskawkowa domowej roboty.

Wystarczy zmiażdżyć kilka truskawek, rozetrzeć tak uzyskaną papkę na twarzy i dla odważnych pozostawić na noc. Ponieważ do odważnych nie należę, zmyłam przed snem. Ale dzięki niej przeżyłam beztroski kwadransik błogiego relaksu, który każdemu z całego serca polecam.

Maseczka z melona.

Tu wrzucam może trochę przydługi wstęp o tym, dlaczego warto pokochać melona. Jak już kochacie melony, po prostu odpuście go sobie i przeskoczcie kilka kolejnych linijek.

Melon na zdrowie.

  • Melon wspaniale gasi pragnienie (ze względu na sporą zawartość wody).

Owoc ten wywodzi się zresztą z Bliskiego Wschodu (gdzie latem królują piekielne, bo nawet 50-cio stopniowe upały). Dlatego Irańczycy tak bardzo kochają ten owoc. Mój mąż Irańczyk,  kiedy przyjeżdża latem do Polski, dosłownie wypróżnia zapasy melonów i arbuzów we wszystkich okolicznych sklepach.

Ale uwaga tu mała podpowiedź zaczerpnięta z perskiej mądrości ludowej. A wiadomo, że najlepsze są te tradycyjne sposoby, takie sprawdzone od pokoleń. I tak w perskiej tradycji kulinarnej melona zestawia się z arbuzem. Dlaczego?

Jeżeli słyszeliście o podziale na ying i na yang, to pewnie łatwiej będzie Wam zrozumieć podział na pokarmy ciepłe i zimne, jaki obowiązuje w kuchni perskiej. Nawet uczą tego w szkole w Iranie. Otóż podział ten jest bardzo prosty, bo albo coś jest ciepłe, albo zimne.

Choć nie w sensie dosłownym. Tu chodzi raczej o zdolność danego składnika pokarmowego do obniżania lub podwyższania temperatury  ciała. A skoro podstawą zdrowia jest równowaga, każde danie należy zestawić tak, by zrównoważyć ciepłe z zimnym. Podobnie jak my równoważymy składniki zakwaszające (jak mięso) ze składnikami alkalizującymi (odkwaszającymi) jak warzywa i ziemniaczki.

I właśnie dlatego melon jako ciepły łączymy z arbuzem (który jest zimny). Dlatego obydwa świetnie wypadają zestawione razem. A do tego cudownie gaszą pragnienie.

  • Melon ponadto jest bogaty w karotenoidy (to ten pomarańczowy barwnik).

Im jest bardziej pomarańczowy, tym karotenoidów w nim więcej. Co prawda tego przez skórkę nie widać… Ale za chwilę podam Wam kilka prostych sposobów, by dobrze wybrać swojego melona.

Tymczasem te nasze karotenoidy to wspaniały zastrzyk witalności i młodości zarówno dla zdrowia, jak i dla cery. Bo chronią nas i przed przedwczesnym starzeniem się, jaki i przed rakiem.

[Tweet “Melon wspaniale oddziaływuje na nasz organizm od wewnątrz, czemu by nie zaaplikować go sobie na cerę.”]

To na prawdę świetny kosmetyk, idealny dla cery suchej i wrażlwiej (bez zbędnej chemii).

Można sobie przyciąć cieniutkie plasterki melona i porozkładać na cerze (podobnie jak ogórek). Taką maseczkę stosowała słynąca z niezmiennej w czasie urody Włoska królowa Neapolu Joanna II. I znowu…. ach te Włoszki. A dokładnie chodziły słuchy, że królowa wcale się nie starzeje. Też bym tak chciała.

Z melona można przygotować stosunkowo prosto mleczko do zmywania cery.

Mleczko do zmywania cery z melona.

Pół dojrzałego melona wymieszać ze 100 gramami białego serka (twarożku), całość zmiksować, przelać do zakorkowanego flakoniku, przechowywać w lodówce i dopieszczać nim własną cerę.

No i na koniec kilka prostych wskazówek:

Jak dobrze wybrać melona?

Bo cała sztuka w tym, by wybrać melona dojrzałego, jak najsłodszego. A nie takiego, który smakiem podchodzi pod cukinię.

  • Po pierwsze melon powinnien być w miarę twardy i w miarę ciężki. W porównaniu do innych o podobnych gabarytach. Im cięższy, tym ma więcej cukru (czyli słodyczy).
  • Dobrze by miał żółte plamy na skórce. Bo jak jest cały zielony, to wiadomo, że jeszcze musi dojrzeć.
  • Obręcz na samym czubku melona powinna być jak największa i może troszeczkę popękana (tzn że już jest gotowy do zjedzenia).

To tyle na raz owocowych maseczek.

A może  macie jakieś ulubione owoce, z których robicie sobie maseczki? Ciekawa jestem,  co robi Wam dobrze.

Pozdrawiam serdecznie
Beata

 

Podobne wpisy o naturalnych kosmetykach:

 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dołącz do rozmowy

11 komentarzy

  1. Fajnie, że o tym napisałaś! W kosmetykach jest tyle chemii i ulepszaczy, że te naturalne (aktywne) składniki są mało skuteczne. Obecnie odkrywam bogactwo czarnuszki ale na owocowe maseczki też chętnie się skuszę 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  2. Fajnie, że przypomniałaś nam wszystkim o domowych maseczkach. Moja ciocia stosowała takie specyfiki od zawsze i teraz, pomimo upływu lat ma doskonałą cerę. Pamiętam, że starała się codziennie zrobić sobie taką chwilę przyjemności, nakładające maseczki każdego ranka na twarz.

  3. Świetne pomysły! Uwielbiam maseczki i inne kosmetyki domowej roboty, które są zdecydowanie lepsze od tych sklepowych nafaszerowanych chemią. Ja najczęściej do takich maseczek wykorzystuję banany, truskawki lub kiwi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version