Ale spokojnie, nie uciekajcie: stripteasu torebki robić nie będę. Choć jak kiedyś w przypływie szczerości już się przyznałam: moja torebka to prawdziwa puszka Pandory. Wszystko w niej jest, tylko nigdy we właściwym czasie i miejscu nie można tego znaleźć. Złośliwość rzeczy martwych.
Ale jak szczerze, to do bólu. Jak tak dalej pójdzie, to nie wiem czy ktokolwiek do końca doczyta, ale zróbmy eksperyment. Przyznam się, choć mi głupio.
Zdarzyło mi się wywalić całą zawarość torebki (a co?) na biurko pewnego upierdliwego urzędnika. Poszło o to, że ten mnie pogania i stawia ultimatum: albo dany papierek mam, albo nie mam. A jak nie mam, to niech dam mu święty spokój i nie marnuję jego bezcennego czasu. Bo on co innego (ważniejszego) ma na głowie: ploteczki z koleżanką i kawusię, co stygnie.
Mieszkam we Francji. Więc to nie pamflet na polskich urzędników. Tu na prefekturach, urzędnicy od wydawania karty pobytu dla obockrajowców potrafią doprowadzić delikwenta do szewskiej pasji. I pewnie jest w tym jakaś metoda. By pozbyć się kilku nieproszonych emigrantów.
Ale jak wywaliłam na stół taki ostry argument jak zawartość mojej torebki, to urzędnik zaraz się uspokoił. I tylko: ale niech się pani nie denerwuje. Mamy cały czas. Spokojnie, nie ma gdzie się spieszyć… I sprawę załatwiłam. Dzięki torebce czy nie? – nie wiem. Ale w tym szaleństwie jest jakaś metoda…. Post w całości przeczytacie TUTAJ.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
PS. A jeszcze schemat tytułowej torebki znajdziecie TUTAJ.
Enregistrer
Enregistrer
Enregistrer
Świetna torebka, niestety nie umiem dziergać, choć mam w planach spróbować, ale najpierw kurs szycia u cioci 🙂 Fakt takie ręczne robótki to świetna sprawa, bo i zajęcie człowiek ma, to i głupoty do głowy nie przychodzą, radość i satysfakcja z efektów. To jak odstresowywacz.
Podjadanie zdrowych rzeczy nie jest trudne, od niedawna się tego uczę. Wczoraj np. schrupałam marchewkę zamiast słodkości. Lubię pogryzać orzechy i uczę się jeść suszone owoce. Ponadto staram się częściej pochłaniać czekoladę gorzką zamiast mlecznej, a do tej pory przez całe życie opychałam się tylko mleczną. Powoli przyzwyczajam się do smakowania gorzkiej i naprawdę coraz bardziej mi odpowiada.
Torebka na robótkę świetna! Oj słyszałam że we Francji jeszcze gorzej w urzędach niż w Polsce ;-))
Och tak! Dzierganie to samo zdrowie i sama przyjemność ;-))
Zgadzam się, jeśli chodzi o francuskich urzędników, sama jak mam coś załatwić tutaj, to jestem chora 😉
Zgadzam się również z tym, że wszelkie rękodzieło wspaniale wpytwa na system nerwowy;)
Oh to prawda, że takie robótki bardzo uspokajają 🙂 ja mam zawsze przy sobie robótkę, więc czekanie w kolejkach lub długa jazda tramawajem nie jest mi straszna hihi 🙂 Ale torba na włóczkę, to nie mój pomysł, tylko Marysi 🙂 i to jej dzieło 🙂
ściskam i dziękuję za wzięcie udziału w wyzwaniu 🙂
ps. doczytałam do końca hihi 🙂