Olejki eteryczne, które stosuję zimą na przeziębienia.

Jak radzę sobie z przeziębieniami?

Jak wreszcie udało mi się uporać z nawracającymi przeziębieniami, które przez lata wpędzały mnie w czarną rozpacz.

A jednak – udało mi się poprawić stan mojego organizmu. To w oparciu o 3 filary, które dobrze mi służą. I tutaj Ameryki nie odkryję, ale to działa.

Ile dałabym za nie w czasach, kiedy rozpaczliwie chodziłam od jednego lekarza do drugiego, a i tak codziennie budziłam się z obolałym gardłem… Gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że przy odrobinie wysiłku i regularności to tak skutecznie zadziała. Chwyciłabym się tego rękoma i nogami i już nie puszczała.

Zresztą do dziś nie puszaczam i stosunkowo rzadko choruję. Mimo, że przez lata łapałam każde przeziębienie, każdy wirus, który śmignął koło mnie w promieniu 1 kilometra.

Te 3 filary to:

  
odpowiednia dieta, ruch i olejki eteryczne – mój specjalny hack i polisa ubezpieczeniowa na czas koronawirusa. 

Olejki eteryczne, które stosuję zimą.

? Czyli tzw RAVINTSARA, czyli cynamonowiec kamforowy z Madagaskaru,

co po malgasku oznacza drzewo o dobrych liściach.

Ten olejek eteryczny ma bardzo dobre własności antywirusowe. Ale też wzmacnia układ nerwowy, stymuluje układ odpornościowy, które u mnie np zawodzą, kiedy czuję się czymś przygnębiona, skłócona ze światem, zdołowana… No i wtedy mój układ odpornościowy też sobie odpuszcza. A kolejnego dnia rano budzę się z obolałym gardłem.

Tymczasem, jeżeli zaaplikuję sobie kilka kropli olejku z cynamonowca kamforowego na podstawę stopy, często w ten sposób udaje mi się oszukać, czy wymknąć się choróbsku, które już prawie mnie dopadło…

Ten olejek eteryczny pobudza witalność organizmu i nasz organizm po prostu lepiej się broni.

Jak używam olejku z cynamonowca kamforowego?

3 krople czystego, nie rozcieńczonego olejku, albo wkrapiam bezpośrednio na podstawę stopy – zdecydowanie szybką metodą, kiedy rano pędzę do pracy.

Albo mieszam z olejem roślinnym (np oliwą z oliwek) i też wcieram w podstawę stopy.
Ale też można masować w ten sposób dolną część pleców, wzdłuż kręgosłupa, czy klatkę piersiową w czasie epidemii wirusowej.
Nawet do 4 razy dziennie, aż odczujesz poprawę.

No i tutaj, mówiąc o olejkach eterycznych warto wspomnieć o środkach ostrożności.

Bo jednak olejki eteryczne to nie są listki rośliny, które sobie tak beztrosko wąchamy, tylko skoncentrowane wyciągi z roślin, w dawkach zagęszczonych, bardzo skoncentrowanych, więc należy pamiętać o zachowaniu pewnych środków ostrożności.

Nawet jeżeli olejek z cynamonowca kamforowego jest generalnie mało toksyczny i dobrze tolerowany przez organizm, niemniej warto wstrzymać się i nie stosować go podczas 3 pierwszych miesięcy ciąży i u niemowląt do trzeciego miesiąca życia.

Podobnie osoby cierpiące na astmę – lepiej skonsultować się z lekarzem.
W sporych dawkach olejek z cynamonowca kamforowego może wywołać ryzyko napadów padaczkowych. W przypadku stosowania tego olejku przez dłuższy okres czasu, tj. powyżej siedmiu dni uważać na reakcję z pewnymi lekarstwami.

?? Innym znanym i zalecanym olejkeim w sezonie wirusowym jest olejek eteryczny z eukaliptusa (Eukaliptus radiata).

Kto nie robił sobie inhalacji o zapachu eukaliptusa, kóre tak gładko pomagają odkorkować zatkany nos i przynosza bezpośrednio ulgę przy męczącym katarze.

Olejek eukaliptusowy ma własności antywirusowe, a także pobudza odporność organizmu.

Tutaj podobnie – jest stosowany do użytku zewnętrznego –

4- 6 kropli olejku eukaliptusowego rozpuszczone z kolei w oleju roślinnym wtarte w klatkę piersiową, plecy, albo podstawę stopy.

Stanowi wspaniałe zabezpieczenie podczas infekcji wirusowych:

Wspaniale oczyszcza drogi oddechowe, rozluznia, przynosi wrażenie ulgi, potrafi przepchać zakorkowany nos.
Ale nie tylko łagodzi kaszel, albo też pozwala przejść od kaszlu suchego, czyli takiego tylko bezproduktywnego kaszlu, który w zasadzie nic nie wnosi i niczego skutecznie nie wyprowadza na zewnątrz, tzn nie pozwala pozbyć się flegmy do kaszlu mokrego.

Jak stosować olejek eukaliptusowy?

2 krople olejku wkrapiamy na chusteczkę higieniczną i po prostu przykładamy do nosa, 4 – 6 razy dziennie.

Albo bezpośrednio z otwartego flakonika przykładamy do zakorkowanego nosa. Jaka ulga.

Albo olejek eukaliptusowy przyjmowany doustnie: 2 krople tego olejku pod język, albo wymieszane z łyżką miodu podane do herbaty.

No i oczywiście tu też olejek eukaliptusowy fajnie nadaje się do masażu:

Tu np masaż z użyciem olejku eukaliptusowego w okolicy ucha (3 razy dziennie) przynosi ulgę w stanach zapalnych ucha.

Przeciwskazania:

W zasadzie nie ma przeciwwskazań dla stosowania olekju eukaliptusowego.

Ten jest dobrze tolerowany, nawet przez dzieci.
W przypadku stosowania bezpośrednio na skórę lepiej jednak rozpuścić go w oleju roślinnym np. w oliwie z oliwek.
Ze względów bezpieczeństwa lepiej nie stosować go w 3 pierwszych miesiącach ciąży.
Uwaga też na dawki, bo przy większych stężeniach może wzmagać skłonności padaczkowe.

??? Olejek eteryczny z niaouli

Jest to olejek eteryczny o bardzo szerokim spektrum działania.

To jest tego rodzaju olejek, że jeżeli mamy wątpliwość, jaki olejek powinniśmy w danej przypadlości użyć – olejek z niaouli na pewno się nada i dobrze przysłuży.

Stosowanie:

1 – 2 krople tego olejku niaouli, skoncentrowanego, albo rozpuszczonego w jednej łyżeczce oleju roślinnego, możemy pocierać nim klatkę piersiową, albo rozcierać na przegubie dłoni kilka razy na dzień.

Olejek niaouli działa zapobiegawczo, albo właśnie potrafi złagodzić, że tak to ujmę negatywny wpływ zimy na nasze drogi oddechowe.

Sama stosuję, kiedy czuję, żeby coś mnie bierze i z reguły “to coś” – ten wirus nie ma szans się do mnie dobrać.

A ja pozdrawiam serdecznie

Beata

Czy można ustrzec się przed rakiem?

Dieta antyrakowa – Czy można ustrzec się przed rakiem?

Naukowcy są zdania, że większości nowotworów moglibyśmy uniknąć. Brzmi optymistycznie, prawda? Jak? Przede wszystkim (a dokładnie w 30%-40%) dzięki samej diecie. Tak zdrowa kuchnia czyni cuda. I nie jest wcale taka skomplikowana, chodzi o to by było w niej więcej produktów roślinnych, mniej mięsa, soli i cukru. Proste. Do tego dorzućcie trochę aktywności fizycznej, małą porcję pozytywnych myśli. I już jesteśmy na najlepszej drodze do zdrowia. A co dokładnie warto robić, by “odstraszyć” raka?

Oto krótka lista (oparta o badania przeprowadzone przez specjalistów).

15 sposobów na zapobieganie nowotworom.

 

1. Jedz dużo warzyw i owoców.

Niestety, generalnie jemy ich za mało. Tymczasem wystarczyłoby 5-10 warzyw i owoców dziennie (co zresztą zgodnie zalecają specjaliści), by zmniejszyć nawet o 20% ryzyko zachorowania na raka. Równolegle warto wzbogacić dietę o pełnoziarniste zboża (chleb, ryż pełnoziarnisty czy basmati) i rośliny strączkowe (np fasola, soczewica), ze względu na zawarty w nich błonnik. Zasada jest prosta: wszystko co białe, oczyszczone, wyrafinowane, przetwożone przez przemysł nie służy zdrowiu. Sięgnijmy lepiej po surowe, siermiężne produkty, które stosowały nasze prababcie: pełnoziarniste pieczywo, ryż itp A nawet jeżeli cukier – to tylko ten nieoczyszczony.

Dlaczego warzywa i owoce chronią nas przed rakiem?

Dlatego, że zawierają dużo przeciwutleniaczy np polifenoli, które nadają im charakterystyczny kolor. Pewnie obiły się Wam o uszy takie nazwy jak likofen (ten od pomidorów) czy betakaroten (od marchwi). Skąd się one biorą? To bardzo proste. W przyrodzie warzywa i owoce muszą samodzielnie obronić się przed atakami z zewnątrz (przed inwazją owadów, grzybów, przed chorobami czy zmienną pogodą). Dlatego rozwijają cały zespół mechanizmów obronnych (np te cudowne barwniki). Którymi szczodrze dzielą się z nami, gdy tylko włączymy  je do naszej codziennej diety.

Tu warto podkreślić, że warzywa i owoce pochodzące z uprawy ekologicznej, czyli wyhodowane bez wspomagania środkami chemicznymi, całkowicie zdane na własne siły, takich mechanizmów obronnych rozwijają więcej. Dlatego tych przeciwutlniaczy też mają więcej.

eBook z prostymi i kolorowymi przepisami na zdrowie TUTAJ 

 

2. Jak najwcześniej wyrób sobie dobre nawyki żywieniowe.

Przekonaj do nich Twoje pociechy. Nie darmo mówi się, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ale już na pewno nie warto troski o zdrowie odkładać na starość. Bo w naszym organizmie właściwie na okrągło tworzą się mikronowotwory. Tyle że nasz układ odpornościowy trzyma rękę na pulsie. Nie pozwala im urosnąć ponad miarę. Do czasu (aż coś zachwieje wrażliwą równowagę w naszym organizmie: np silna sytuacja stresowa, przeciągająca się w czasie itp.

Warto więc wesprzeć nasz organizm w tym trudnym zadaniu, by sytuacja nie wymknęła się mu spod kontroli. Jak to zrobić? Dostarczając mu dobre paliwo (czyli odpowiednią żywność). A tu w szczegolności substancje o działaniu przeciwnowotworowym. Znajdziemy je w warzywach i owocach. Są to np: luteina, betakaroten (znajdziecie go w marchewce), bioflawonoidy, witamina C, antycyjany, allium (mój ukochany czosnek).

Dobre nawyki żywieniowe (wyrabiane od najmłodszych lat) nie tylko pomogą Wam pozostać w dobrym zdrowiu (i to na długie lata), ale także na dłużej zachować idealną linię, urodę  i młodość.

Kluczem jest tu zdrowa, zrównoważona dieta i odrobina ruchu na świeżym powietrzu.

Niestety statystyki są nieubłagalne. Najbardziej narażone na raka są osoby, które stosują monotonną dietę: zbyt tłustą, przesłodzoną (obfitującą w produkty o wysokim indeksie glikemicznym typu białe pieczywo, ziemniaki, napoje słodzone, przemysłowa pizza i ogólnie żywność przetworzona).

3. Zmniejsz ilość przyjmowanych kalorii.

Co wcale nie znaczy, że masz się zagładzać. Ale raczej wybierać żywność niskokaloryczną (np warzywa i owoce). Bo te są dobre dla zdrowia. Choć czasem ciągnie nas do czegoś innego. Ale to również kwestia przyzwyczajenia. Bo z równą przyjemnością mały głód można zasycić paczką Haribo, czy marchewką lub jabłuszkiem. Wybór jest Twój. Nadmiar kalorii wychodzi bokiem. I daje znać o sobie w różnych pofałdowaniach (które nie zawsze da się zatuszować).

Z drugiej strony, jeżeli na okrągło coś podjadamy, to zmuszamy nasz układ pokarmowy do bezustannej pracy (do spalania tych smakowitych kalorii).  To z kolei męczy organizm, wywołuje przedwczesne starzenie się. Nie zdziwmy się, kiedy w koncu nasz organizm zastrajkuje. A co?

Jak zmniejszyć ilość kalorii w diecie?

Warto ograniczyć dania zawierające dużo tłuszczów i cukru (dania gotowe, przemysłowe, słodzone). Rak żywi się cukrem.

4. Nie bój się przypraw. Choćby tych najbardziej egzotycznych.

Co prawda niektóre mają bardzo egzotycznie brzmiące nazwy. Niemniej warto się z nimi oswoić. Bo przyprawy i zioła aromatyczne blokują procesy zapalne. Stany zapalne sprzyjają rozwojowi komórek nowotworowych. Co więcej, czasami są wręcz przez nie uruchamiane.

Na najbliższą listę zakupów wpisz: szczypiorek, koperek, kurkumę, imbir, rozmaryn (ten ostatni zawiera sylimarynę), cząber (zawiera kwas rozmarynowy). 

Warto żyć z nimi za pan brat i dorzucać w małych ilościach do każdego posiłku. Nie tylko z korzyścią dla zdrowia, ale i dla podniebienia.

5. Unikaj agresywnych metod gotowania.

W bardzo wysokich temperaturach tworzą się szkodliwe substancje.

Najbezpieczniej jest wybrać gotowanie na parze, czy duszenie. Wtedy nie ma obawy, że potworzą się jakieś szkodliwe dla zdrowia substancje. W odróżnieniu np od pieczenia w piekarniku (w wysokiej temperaturze),  czy grillowania. Bo wysokie temperatury sprzyjają tworzeniu się cząsteczek rakotwórczych. Tych jest całkiem sporo w rozkosznie przpalonym mięsie z grila.

Nie zapominajmy o surowych warzywach i owocach. Te są pełne życiodajnych enzymów (bez których nie ma życia). Do każego posiłku warto dorzucić sałatkę warzywną na pobudzenie apetytu.

Jeżeli zas chodzi o owoce, to lepiej jeść je raczej w odstępach od posiłków. Owoce –  nasz organizm trawi bardzo szybko. Dzięki temu w ekspresowym tempie korzystamy z zawartych w nich witamin i soli mineralnych.

Na świecie coraz modniejsza staje się tzw żywa żywność (która jest niczym innym jak powrotem do tradycji pewnych narodów cieszących się szczególną żywotnością.

Np w produkty taki jak surowe ryby obfituje kuchnia japonska. A pewnie słyszeliście o znanych z długowieczności mieszkancach japonskiej wyspy Okinawa.

Specjałem kuchni perskiej jest surowe żółtko jajka wylane na ryż (to prawdziwa pychotka – moje dzieci uwielbiają to). Oczywiście nie polecam, jeżeli jesteście w ciąży (ze względu na ryzyko listeriozy). Warto wiedzieć, że na takim koktajlu (surowe żółtko plus ryż plus kebab) wychowane były legiony starożytnych perskich wojowników (tzw nieśmiertelnych).

Natomiast nigdy, ale to przenigdy nie jedzcie przypalonej żywności typu spalony brzeg pizzy, spieczony do granic możliwości chleb. Nasz organizm to nie śmietnik. Nie możemy wrzucać do niego byle czego.

6. Ostrożnie z solą.

Nie do konca wiadomo w jaki sposób sól przyczynia się do rozwoju nowotworów. Jedno jest pewne: umiar w soleniu służy zdrowiu.

Tymbardziej zrobi dobrze osobom, które cierpią na podwyższone ciśnienie. Powiedzmy sobie szczerze. Dania przygotowane przez nas samych w domu rzadko stanowią zagrożenie w tym zakresie. No chyba, że ktoś ma wyjątkowo ciężką rękę do solniczki. Za to dania gotowe, wędliny, pieczywo zawierają bardzo, ale to bardzo dużo soli. Tę dodaje się do nich dla wyostrzenia smaku. O czym często nie  mamy zielonego pojęcia.

7. Jedz mniej mięsa (zwłaszcza czerownego) i wędlin.

Nadmiar mięsa (a dokładnie nadmiar wołowiny, wieprzowiny, wędlin solonych z konserwantami) sprzyja rozwojowi nowotworów: jelita grubego i piersi. Dlaczego tak się dzieje? Winne są tu

  • zbyt agresywne metody gotowania (grilowanie, barbecue),
  • obecność tłuszczow nasyconych,
  • duża zawartość żelaza.

Z koleji białe mięso (drobiowe) według wszelkich badan ma neutralny wpływ na zrowie. Nie chcę się tu wypowiadać na temat: jaka dieta jest lepsza: wegetarianska czy nie. Bo to ślizki grunt. Przestrzeganie dobrej diety bezmięsnej (tak żeby niczego w niej nie zabrakło – to trudna sztuka).

Z drugiej strony mięso jest jednym z najlepszych zródeł białka i żelaza. O żelazie warto wiedzieć, że z jednej stronny oddziałuje na nasz organizm korzystnie, z drugiej nie. Mięso jest składnikiem zrównoważonej diety. Wszysko jest kwestią ilości i jakości. Jak ze wszystkim nie zaszkodzi umiar i zdrowy rozsądek.

  • Specjaliści radzą, by ograniczyć tygodniową rację czerwonego mięsa do 500 g (co po ugotowaniu daje 330 g mięsa).
  • A poza tym nie można ograniczać się do jednego typu białka. Mamy przecież do wyboru: białe mięso (drobiowe), ryby, jaja, dania wegetarianskie (soczewica, fasola itp).

8. Czy odpowiednio przechowujesz żywność?

Przede wszystkim nie można przechowywać jej zbyt długo (tu chodzi o kupowanie z głową i rozsądne planowanie). Bo każdy chyba zdaje sobie sprawę, że warzywa i owoce w miarę upływu czasu tracą bezcenne witaminy. Ale również zbyt długie (i niewłaściwe) składowanie może przyczynić się do rozwoju pleśni i innych mikroogranizmów (potencjalnie rakotwórczych).

Przy tym warto sprawdzić temperaturę lodówki. Ta powinna być:

  • między 0 a 4° C w najzimniejszej części u góry,
  • 4 – 6° C pośrodku,
  • 6 -8° C w drzwiach,
  • 8° C  w zbiorniku przeznaczonym na warzywa.

Pamiętajcie, by nie przechowywać żywności w wilgotnych pomieszczeniach (czy szafkach). To zaproszenie dla wszelkiej maści rakotwórczych plesni. Jeżeli jednak pleśn dobrała się do Waszych np płatków śniadaniowych, wyrzucie je bez żalu. Twój żołądek nie jest śmietnikiem. To bak na paliwo. Nie wolno wrzucać do niego byle czego. Jak mawiała moja mama “Nie wolno oszczędzać na żywności”.

9. Uwaga na skażenie żywności. Chemia jest wszędzie.

Dosłownie czyha na nas na każdym kroku. Warto to sobie uświadomić. I kupować  jak najmniej (w miarę możliwości) np dan gotowych. Wszystkie te konserwanty, które mają ułatwić przechowywanie żywności, nie są bez wpływu na nasze zdrowie. Niestety to chemiczne, syntetyczne trucizny (przewidziane dla mniejszych od nas organizmów, ale nas też podtruwają). Marsjanie nie zagrażają Ziemi (póki co, przynajmniej mam taką nadzieję). Ziemi zagraża człowiek.

Jak nie dać się wszechobecnej chemii?

  • Postaw na produkty z uprawy ekologicznej.
  • Wybieraj warzywa i owoce z danej pory roku. Wyhodowane lokalnie. Truskawki na Gwiazdkę, albo zostały wyhodowane w szklarni (z dodatkiem sporego zastrzyku chemii) lub sprowadzone z tak daleka, że po drodze i tak pogubiły wszystkie witaminy.
  • Kupuj dobre jakościowo mięso. Nie to wyhodowane na hormonach (wzrostu czy innych). Czasami mniej znaczy lepiej.

Dlaczego warto postawić na żywność ekologiczną?

Warzywa i owoce z uprawy ekologicznej zawierają więcej przeciwutleniaczy (flawonoidów, karotenoidów i innych) niż te wyhodowane przy wsparciu całej baterii środków chemicznych. Dlaczego? Wyjaśnienie jest tu bardzo proste i logiczne. Rośliny wytwarzają barwniki dla własnej obrony (przed promieniami słonecznymi, przed otoczeniem). Ale gdy pestycydy (czy jak to się ładnie nazywa: chemiczne środki ochrony roślin) robią to za nie, to … tych przeciwutleniaczy produkują już mniej. No bo po co miałaby się wysilać? Zróżnicowana dieta jest również świetną metodą na pozbycie się nadmiaru toksyn z organizmu.

10. Dbaj o linię, a szczególnie zachowaj szczupłą sylwetkę.

Nawet jeżeli łatwiej powiedzieć niż zrobić. Punktem odniesienia może być tzw współczynnik masy ciała (z angielska BMI Body Mass Index). Obliczamy go dzieląc masę ciała w kilogramach przez wzrost do kwadratu (w metrach). Ważne jest by utrzymać (w przybliżeniu) stałą masę ciała przez całe życie. Trochę dobrej woli, odrobina ruchu … Uszy do góry, jak Wam to zasmakuje, to już nie będzie odwrotu. Niestety przybieranie na wadze z wiekiem nie powinno być normą. Szczególnie należałoby dbać o to, by nie rozrósł się obwód talii (a mięsien piwny w porę ukrócić).

 

11. Ruszajmy się.

Nie jesteśmy zaprogramowani na bierne siedzenie przed komputerem i hodowanie sadełka.

Warto zafundować sobie codzienną dawkę ruchu. Wystarczy pół godziny dziennie umiarkowanej aktywności fizycznej np szybki marsz. I to wcale nie jest takie trudne w praktyce, nawet przy najbardziej napiętym harmonogramie. Po prostu zamiast windy można wybrać schody. Mniej “osiadły tryb życia” każdemu (bez wyjątku) wyjdzie na zdrowie. W przeciwienstwie do biernego zalegania na kanapie z pudełkiem czekoladek. Choćby nie wiem jak kusiło.

12. Jedz mniej cukru. Rak żywi się cukrem.

Dlaczego cukier szkodzi?  Cukier wyczerpuje organizm, zmusza go do producji zwiększonych ilości insuliny. Cukier prowadzi nie tylko do cukrzycy, ale także do innych chorób, w tym raka. Niestety cukier podstępnie kryje się w wielu naszych ulubionych produktach np w napojach słodzonych. Te dobrze zastąpić innymi płynami: wodą (zwyczajną czystą – ta jest najlepsza), herbatą, swieżo wyciśniętym soczkiem. Napoje słodzone typu Cola sprzyjają tworzeniu się próchnicy, pojawieniu się nadwagi, zwiększają ryzyko raka i osteoporozy.

Ile dzisiaj jemy cukru?

Warto wiedzieć, że w czasach kiedy formowały się nasze geny człowiek jadł 2 kilogramy cukru NA ROK. Nie na dzien.

W 1830 roku było to już 5 kg, a pod koniec XX wieku 70 kg na rok. Nowotwór można wykryć w organizmie właśnie poszukując w nim obszarów, które mają największe spożycie glukozy (cukru). Co nie znaczy, że mamy sobie odmawiać wszelkich słodkich przyjemności. Nie. Tylko ich nie nadużywać. Poza tym można wybrać te bardziej naturalne: owoce zamiast Haribo. A jak deser – to na samym koncu posiłku – tak jak chce tradycja, a nie na pusty żołądek. Wtedy cukier wolniej przechodzi do krwi i mniej męczy trzustkę.

Warto wybierać produkty o niższym indeksie glikemicznym, a  zamiast cukru można słodzić np syropem z agawy (kaktusa), wybrać pieczywo ciemne zamiast białego.

13 Nie pij.

Ogranicz spożycie alkoholu.

Jedni mają mocną, inni słabą głowę. Nie zawsze jest to kwestia dawki, ale posiadanych przez nas enzymów. O ile 1-2 lampki wina dziennie (wypite z przyjemnością) mogą okazac się dobre dla zdrowia. O tyle nie można go nadużywać. Wszystko z umiarem (i z rozsądkiem) to najlepsza recepta na zdrowie.

14. Karm swoje dziecko piersią.

Specjaliści są tu zgodni: karmienie piersią chroni matkę przed rakiem, a dziecko przed nadwagą. Najlepiej przez pierwsze 6 miesięcy życia lub więcej.

15. Nie pal.

Papierosy (a dokładnie nikotyna) jest odpowiedzialna za 30% przypadków nowotworów.

Według badań prowadzonych na przestrzeni ostatnich 50 lat, palacze średnio żyją o 10 lat krócej niż osoby niepalące.

 

Odwagi, to wcale nie jest takie trudne. Najtrudniejszy jest pierwszy krok na dobrej drodze.

 

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Podobne wpisy:

Czy można uciec przed rakiem?

Do przeczytania:

Dieta bezglutenowa bezmleczna – to działa. 

Jak dieta bezglutenowa i bezmleczna odmieniła moje życie i zdrowie. 

DIETA BEZGLUTENOWA BEZMLECZNA – dlaczego warto?

 

Dlaczego tak korci nas śmieciowe jedzenie?

Dlaczego tak pociąga nas śmieciowe jedzenie?

A nasz mózg, kiedy indziej taki mądry (nawet jeżeli wykorzystujemy tylko bardzo ograniczone jego zasoby), a tutaj nie stawia weto.

I tu renomowany amerykański badacz z zakresu żywienia Steven Witherly (autor raportu pt: “Why Humans Like Junk Food”) doszedł do następujących wniosków w tym temacie:

Przemysł spożywczy wie, co robi, wie co lubi nasz mózg i podaje mu śmieciowe jedzenie właśnie w takiej postaci, która sprawi mu najwięcej przyjemności i najmilej pogłaszcze pod włos.

Tak, że w rezultacie tej przemyślnej manipulacji nasz mózg czerpie przyjemność z czegoś, co zupełnie nie służy jego neuronom i rozleniwia ciało.
A nasz mózg na to nawet nie reaguje. Co więcej sprawia wrażenie, czy sam utwierdza się w przekonaniu, że robi mu to dobrze.

Dlaczego?

Bo przemysł spożywczy wie, jak nas sprytnie podejść (Ciebie i mnie) i ugrać swoje.

Jak?

Po pierwsze ta manipulacja polega na połączeniu dwóch różnych odczuć w jeden smakowity gryz:

z wierzchu chrupiące, w środku rozpływające się w ustach:

frytki, nugetsy, lody w polewie czekoladowej, dobrze wypieczona pizza.

Ta logika nigdy nie zawodzi i tak umiejętnie bierze pod włos i potrafi ogłupić każdy, najmądrzejszy nawet mózg…
Można by to nazwać: dynamiką kontrastów.

Pyszne lody Magnum w chrupiącej czekoladowej polewie – z wierzchu, rozpływające się w ustach – w środku.
To przejście między chrupiacym, a rozpływającym się w ustach, nawet nie zdajesz sobie z niego sprawy. Ale ono bierze Twój mózg i jego czujne w innych sytuacjach neurony – pod włos.

Podobny mechanizm działa w przypadku pizzy.

Zauważ, że dobra pizza, taka, którą polecisz dalej znajomym – w jej przypadku też to się sprawdza: jej sekret tkwi w tym “upojnym”, czy upajającym zmysły połączeniu chrupiącego przy pierwszym gryzie ciasta na pizzę.

Po czym Twoje rozanielone już na starcie zmysły zanurzają się w puszysty miąższ ciasta w połączeniu z serem, sosem pomidorowym, szyneczką i grzybkami. Prawda, że pychotka?

Frytki, nuggetsy, ciasteczka przekąskowe – tu działa ta sama zasada: z wierzchu chrupiące, w środku mięciutkie, wręcz rozpływające się w ustach.
Istna symfonia kontrastów, niebo w gębie i mózg głupieje.

Kluczem są tu te 2 słowa: chrupiące i rozpływające się w ustach:

Jak one oddziałują na wyobraźnię, choćby podświadomie. Usłyszysz je w niejednej reklamie, aż siłą sugestii, pocieknie Ci ślinka.

Połączone razem w jednym fastfoodowym daniu?

Zdrowy rozsądek może do woli nawoływać do rozsądku i umiaru. Ale to będzie tylko głos wołającego na puszczy.

Przemysł spożywczy w tak przemyślny sposób wie, jak przemówić do Twojego mózgu, czy to już jest manipulacja, czy tylko sprawianie Ci podświadomie przyjemności?

Niemniej to jest ta logika, którą od lat eksploatuje przemył spożywczy.

Ale ta zabawa w kotka i myszkę na tym się nie kończy, bo do niej dołączają 2 kolejne metody:

Kiedy mózg traci głowę.

Po drugie: wszystko to, co potencjalnie wywołuje ślinotok.

Wszystko, co wywołuje natychmiastowe wydzielanie ślinki.

Na samą myśl – czujesz w niebo w gębie, choćby póki co tylko podświadomie, wirtualnie, na sucho. Ale to wystarczy, by sprowokować decyzję zakupową.
Bo jak tu się oprzeć i nie zgarnąć do koszyka:

Pyszna czekolada, o aksamitnej, rozpływającej się w ustach teksturze, sama słodycz…

Byle nie za dużo kakao, które z natury jest gorzkie i przynosi rozkosz, ale dopiero wytrawnym ekspertom.

Co z tego, że ta wytrawność może i nobilituje, ale wymaga dłuższego treningu, siły woli, odmawiania sobie tej nieodparcie pociągającej słodyczy, by przestawić swój mózg na bardziej wymagające tory.

Sama jestem wyznawczynią bardzo gorzkiej czekolady. Znajduję w niej samą słodycz. Ale sporo czasu trwało, zanim się do niej przekonałam. Fakt, że dzisiaj słodka czekolada jest dla mnie za słodka.

Podobnie sprawy mają się z masłem, śmietaną, majonezem, czy ketchupem.

A przecież to wszystko znajduje się na centralnym miejscu w fastfoodach (ketchupy, majonezy i smakowite sosy do frytek, nugetsów, czy hamburgera).
Jak to wszystko jest dobrze pomyślane, by napływająca na samą myśl ślinka zdusiła potencjalne opory i skłoniła do podjęcia jedynej słusznej decyzji zakupowej (?).

No bo jak tu się oprzeć pokusie?

Kolejna rzecz:

Wrażenie zanikającej gęstości kalorycznej:

Kiedy już wgryziesz się zębami w wypieczoną bagietkę, czy w rozkosznie pękającą pod naciskiem Twoich spragnionych ust polewę czekoladową lodów Magnum, kiedy przebijesz się przez tą smakowitą ich skorupkę, a dalej po prostu rozpływa Ci się w ustach.

A to jeszcze wysyła kolejny uspokajający sygnał dla mózgu pod hasłem:

“Nie martw się: tego wcale nie jest tego tyle, na ile to wygląda. “

W podtekście: Jedz dalej, spokojnie, bez paniki i nie oglądaj się na linię.

Im bardziej dana rzecz rozpływa się w ustach, tym bardziej podświadomie mamy wrażenie, że nie zawiera tak dużo kalorii.

No i uspokojony tym mózg, tym łatwiej daje na to wewnętrzne przyzwolenie.

A już na pewno nie stawia oporu… Zielone światło dla beztroskiego, a nawet przynoszącego swego rodzaju podświadome pocieszenie podjadania, podgryzania, choć logika i zdrowy rozsądek nie -omamione podpowiadałyby, że nic dobrego z tego nie wyniknie.

Ale co tam, używaj sobie, człowieku.

W rezultacie mózg wpuszcza kolejne kalorie bez mrugnięcia okiem i nawet pozornie sprawia mu to przyjemność.

Kolejna rzecz:

Kiedy reklama jedzenia odwołuje się do wspomnień:

Smaki, które nieodparcie za Tobą chodzą, zapamiętane z dzieciństwa (za mną chodzi i ogłupia mnie od lat smak solonych paluszków, które w czasach mojego dzieciństwa w latach 80 – tych były rarytasem).

Ale kiedy wiesz, jak to działa, łatwiej oprzeć się pokusie i manipulacji.

A przez to też łatwiej zapanować nad pokusą i odżywiać się zdrowiej.

A teraz:

Jak się nie dać skusić śmieciowej żywności, kiedy ona dobrze wie, jak podejść Twój mózg pod włos?

1. Nie kupuj.

To trochę na zasadzie: co z oczu, to z serca. Jeżeli nie masz tego fizycznie w domu, to tego nie zjesz.
Więc nie kupuj. A żeby nie kupować: nie chodź wygłodzony na zakupy (z pełnym żołądkiem łatwiej oprzeć się pokusie).

2. Nie daj się zwieść kolorowym opakowaniom.

Zastanów się: te wszystkie krzykliwe, przebojowe kolory na opakowaniach obliczone na to, by przyciągnąć Twoją uwagę. Ile w tym jest marketingu? Ile razy dałeś się tak podejść?

3. Nie kupuj dań gotowych

Bo dania gotowe, to owszem – wygoda, ale też zachęcająco, smakowicie zerkające na Ciebie z opakowań zdjęcia pysznie, soczyście wyglądającego jedzenia.
Ale teraz…

Jeżeli poczytasz sobie, jakie techniki stosują profesjonaliści fotografujący żywność:
to, co wygląda tak smakowicie na zdjęciu często jest efektem sprytnych tricków maskujących / uwypuklających, zręcznego podkręcania kolorów, czy tekstury.

Oprócz tego dania gotowe zawierają konserwanty, chemiczne wyostrzacze smaku i dodatki, które podkręcają kolor (nie tylko na zdjęciu).
Ile w tym jest naturalnej żywności, a ile tego wszystkiego dodanego, żeby lepiej to sprzedać?

4. Zwróć uwagę na ilość składników na opakowaniu.

Jeżeli kupujesz jakieś opakowanie z żywnością, a na nim figuruje niekończąca się wręcz lista składników…, coś tu nie gra.
A może raczej to tylko wskazuje na to, ile jest tu dodanych ulepszaczy, wyostrzaczy smaku, tekstury, konserwantów. A przecież nie to chcesz jeść.

5. Odkryj bogactwo przypraw.

Korzystaj z przypraw w swojej kuchni. Przecież nie musisz ograniczać się do jednej jedynej soli:
Zamiast soli, odkryj inne przyprawy i poszerz swoją paletę kolorów i smaków.

6. Tak, chrupiące i rozpływające się w ustach, ale przygotowanie własnoręcznie. W Twojej kuchni.

Ta cecha mózgu, którą sprytnie rozeznał przemysł spożywczy.

To, że na Twój mózg tak działa, czy tak skutecznie przemawia to połączenie chrupiącego z wierzchu i rozpływającego się w ustach w środku, wcale nie znaczy, że powinieneś się tego wystrzegać jak ognia. Dlaczego samodzielnie nie sprawić swojemu mózgowi przyjemności. Pod warunkiem, że wiesz, co jesz. Czy raczej, kiedy wiesz, że nie wchłaniasz w siebie niewyobrażalnych ilości konserwantów, ulepszaczy, czy innych podkręcaczy smaku.
Przecież możesz przygotować coś takiego sobie to sam i dogodzić w naturalny sposób.

Podjadając np marchewkę, czy seler, pokrojone w słupki, maczane w humusie z ciecierzycy – tu znajdziesz pyszny przepis na humus z ciecierzycy. .
Bo może być prosto, smacznie i zdrowo. Wystarczy sięgnąć po świeże produkty i wykazać się przy tym odrobiną dobrego smaku.
To jest ten – i to wcale nie jakoś okrutnie strzeżony sekret największych szefów kuchni.

7. Gotowane samodzielnie wypada taniej.

Rachunek ekonomiczny, który ostatecznie przekona Cię do tego, że taniej wyjdzie Ci przygotować swoje dania samodzielnie, zamiast kupować przekonserwowane i podkręcane wyostrzaczami smaku gotowce.

Ale gdybyś to sobie przeliczył: koszt zakupu dań gotowych versus koszt zakupu najprostszych podstawowych produktów…
Pozostawiam to Tobie do przemyślenia.

Opracowane na podstawie książki francuskiego lekarza Michela Cymesa pt Twój mózg.

Pozdrawiam serdecznie.

Beata

EBOOK Z PRZEPISAMI BEZGLUTENOWO BEZMLECZNYMI

Jeżeli szukasz pomysłów na proste, własnoręcznie przygotowane dania, jeżeli masz ochotę zmienić swój styl życia, odżywiać się bardziej kolorowo, mieć więcej energii na codzień i poczucie, że robisz sobie dobrze – mam dla Ciebie ebook, w którym pokażę Ci przepisy, z których korzystam na codzień:
przykłady prostych, ale smacznych i sycących zestawień, które pomogą Ci odżywiać się bardziej kolorowo, owocowo – warzywnie i może jednocześnie ograniczając gluten i przetwory mleczne w Twojej codziennej diecie.

Zapraszam.

Exit mobile version