Chciałam poświęcić ten grudniowy cykl wyzwaniowy szczęsciu. Ale przyplątała się grypa. Zezowate to moje szczęście. A teraz jestem lekko wypompowana z sił i boję się, czy uda mi się przekonać Was do tego, co napisałam w tytule.
No i znowu zamartwiam się na zapas. Co gorsza często rzeczami, które prawdopodobnie nigdy się nie zdarzą. Taka ta moja galopująca wyobraznia. Choc czasami nazywam ją przezornością. Ale czy słusznie?
Nie odkładaj szcześcia na później, nawet jeżeli masz na głowie tyle ważnych spraw.
Nie raz zorientowałam się, że martwienie się na zapas, donikąd nie prowadzi. No chyba że do problemów ze zdrowiem. Tymczasem jedyne, co mamy to chwila obecna. Jesteśmy przecież tu i teraz. Szkoda odkładać szczęście na później i jeszcze nazywać to bycie przewidującym, przezornością (czy odpowiedzialnością). Ten wpis przeczytacie w całości Tutaj: jak być szcześliwym czlowiekiem.
Enregistrer