Z dziennika malej fashionistki
Pisałam Wam o Euro, o słoniu i o eliminacji naszej ekipy. Ale jak to mówią: po burzy zawsze słonce. Jeszcze zobaczymy zwycięstwa biało-czerwonych jak na Mundialu w Hiszpani w 1982r. A zaczeło się tak samo: dwa bezbramkowe remisy (w meczach z Włochami i Kamerunem). I jak już wszyscy mysleli, ze nasi wracają do domu, a tu oni ruszyli jak burza. Wygrali 5:1 przeciw Peru. Miał to byc mecz ostatniej szansy. A tu stał się cud. Festiwal bramek (5 bramek w ciągu 22 minut).
Wujek tak się podekscytował, ze zaczął skakać z radosci (tak przynajmniej potem opowiadał). W koncu przy 5-tym golu zawisł na lampie, wrzeszcząc goooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooool.
Dorosli to mają fantazję. Mama nigdy do konca nie była pewna, czy to prawda czy nie. Bo wujek swoje waży. Na wszelki wypadek odtąd szybko przemykała pod lampą, bo a nuż naderwana pod ciężarem wujka, spadnie jej na głowę.
Ale wtedy to nie słon przepowiadał wyniki meczów. Przed każdym meczem na szczęscie puszczano piosenkę o czarnej krowie w kropki bordo, co gryzła trawę kręcąc mordą.
Ale czy ktos widział czarną krowę w kropki bordo. Wszystkie dzieci (więc i ja) wiedzą, ze krowa czarna być może, ale w białe kropki.
A jak już mówimy o zestawieniu biało-czarne to zobaczmy kilka zdjęć. Zdjecia krowy nie mam, ale proponuje Wam kota.
Blumarine
Barbara Bui (zobaczcie te fredzle)
Donna Karan
Donna Karan (motywy afrykanskie i top – bardzo monde w tym sezonie)
Source Madame le Figaro, wikipedia