ZDROWIE

Korona wirus – jak przebiegała u mnie choroba i co najbardziej mi pomogło?

KORONAWIRUS JAK PRZEBIEGALA U MNIE CHOROBA 1

KORONAWIRUS JAK PRZEBIEGALA U MNIE CHOROBA 1

Jak zmagałam się z koronawirusem i co najbardziej mi pomogło?

Nie było mnie tutaj przez jakiś czas, zmagałam się z korona wirusem, straciłam przy tym sporo energii i zapał do mediów społecznościowych.

Mój organizm dość ostro zareagował na chorobę. Być może mam ten odpowieni, tzn w tym kontekście nieodpowiedni gen (o którym ostatnio się mówi), który sprawia że korona wirus sieje większe spustoszenie w organizmie.

Choroba objawiła się u mnie trudnościami z oddychaniem i w zasadzie tylko nimi (i to nawet bez gorączki). Ale na pewno nie była to żadna grypa, tylko coś zupełnie innego, dotychczas mi nieznanego, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam.

Choroba przebiegała u mnie w dwóch fazach:

W pierwszej zaczęłam odczuwać fizyczny opór pchając powietrze do płuc.

Tak że w pewnym momencie zaczęłam się obawiać czy będę w stanie nabrać kolejny oddech. Co skłoniło mnie do zadzwonienia na pogotowie (we Francji, gdzie mieszkam została uruchomiona specjalna linia telefoniczna dla osób mających symtpomy). Nie trafiłam jednak do szpitala, pozostawałam przez kilka godzin pod obserwacją w telefonicznym kontakcie z dyżurującym lekarzem.

Następnego dnia rano symptomy zniknęły, a ja odczuwałam nieznaną dotąd przyjemność, jaką sprawiało mi swobodne oddychanie (człowiek nie docenia tego życiodajnego gestu i dopiero w takich sytuacjach przekonuje się jaką ma on niesamowitą wartość).

Na drugi dzień moje płuca były lekko obolałe. A przez kolejne dni myślałam, że już jestem wyleczona. A nawet szóstego dnia zrobiłam sobie intensywny jogging i mocno się wypociłam, po prostu – czułam się fantastycznie…

Tylko że… Siódmego dnia wróciły problemy z oddychaniem.

Wtedy we Francji, nawet jeżeli to dopiero początek epidemii już mówiło się o tym, że siódmego dnia, kiedy organizm w zasadzie zwyciężył wirusa, uruchamia się specyficzna reakcja organizmu – stan zapalny na poziomie pęcherzyków płucnych, które potocznie nazywa się tornadem płucnym.

Paradoks sytuacji polega na tym, że ta specyficzna, przesadzona reakcja obronna organizmu jest często dla samego organizmu największym wyzwaniem.

Dlatego czasami osoby chorujące na koronawirusa odczuwają poprawę, a potem ponownie, ale już z innych powodów ich stan się pogarsza.

 

KORONAWIRUS JAK PRZEBIEGALA U MNIE CHOROBA 1

Ponieważ kilka osób pytało mnie się, co robiłam:

Jak ostatecznie poradziłam sobie z koronawirusem?

Tu w dużym stopniu mój organizm uporał się z nim sam. Niemniej wspierałam go w tej walce naturalnymi metodami.

Przechodziłam chorobę w domu, ale w kontakcie z lekarzem, który na odległość postawił diagnozę i oceniał, czy mój stan wymaga pobytu w szpitalu. A ponieważ nie ma na tę chwile jakiegoś uniwersalnego lekarstwa na koronawirusa – kurowałam się naturalnymi metodami –

Czosnek

Jadłam w dużych ilościach czosnek, ten ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe.

Koronawirus jest oczywiście infekcją wirusowa, ale zawsze kiedy choruję wspomagam i walczę z intruzem wespół zespół – podjadając czosnek. Bo czasami na osłabiony organizm rzucają się dodatkowo bakterie i tym bardziej sprawa się komplikuje.

I tu jako ciekawostkę – powiem Wam, że o ile czosnek – najzupełniej naturalny i w związku z tym niemożliwy do opatentowania, takim jakim stworzyła go natura, nie jest ulubieńcem obracającego milionami przemysłu farmakologicznego.

Ale we Francji z braku innych potwierdzonych metod walki z koronawirusem (bo nawet profesor Raoult i jego mediatyczna Chlorochina wzbudza więcej kontrowersji ze względu na skutki uboczne niż istnieje dowodów na to, że rzeczywiście pomaga), na poczatku epidemii z braku innych alternatyw lekarze oficjalnie zalecali czosnek i wystąpiły nawet braki w jego zaopatrzeniu.

Bo czosnek nie zaszkodzi, a jak pomoże – to tym lepiej.

A w momencie największego natężenia epidemii z dramatycznie rosnącą liczbą zachorowań (w pierwszym tygodniu po wprowadzeniu kwarantanny) zaczęło brakować w sklepach nie tylko makaronów i papieru toaletowego, ale również czosnku.
Bo my (tu gdzie mieszkam) w regionie paryskim naprawdę mieliśmy koronawirusowy sajgon z obłożeniem wszystkich miejsc na reanimacji w okolicznych szpitalach.

Najczarniejszy scenariusz, który szczęśliwie trwał 1-2 dni. Bo wreszcie kwarantanna zaczęła przynosić efekty, zmniejszył się napływ chorych do szpitali.
A dzięki temu, że inne regiony Francji nie były w tym samym stopniu dotknięte koronawirusem, organizowano transport chorych o ustabilizowanym stanie zdrowia dalej, na prowincję, by odciążyć paryskie szpitale i odblokować miejsca dla osób, u których dopiero miały się ujawnić symptomy koronawirusa.

Bo stolica Francji, z racji ogromnej koncentracji ludności była jednym z tych obszarów, w których wirus krążył najintensywniej.

Olejek eukaliptusowy

To co było w moim przypadku najbardziej uciążliwym objawem – zapchany nos (ale nie tak jak w tradycyjnym katarze, kiedy wystarczy wydmuchać, by poczuć ulgę). Pomocny okazał się tu flakonik olejku eterycznego z eukaliptusa. Odkorkowywałam sobie nim nos, co przynosiło mi ulgę. A właściwie skrapialam chusteczkę higieniczną kilkoma kroplami olejku eukaliptusowego i przykładałam do nosa, dzięki czemu mogłam oddychać. miałam uczucie, jakby olejek eukaliptusowy przepychał powietrzu drogę do płuc.

Inną metodą, której sama nie przetestowałam, ale którą polecił mi lekarz – infekcjolog, niestety nie mam suszarki do włosów, ale coś co podobno przynosi ulgę jest włączenie suszarki do włosów w pobliżu nosa…

To może trudno zrozumieć komuś, kto nie miał takich symptomów, czy kto nie przechodził z powikłaniami koronawirusa…. Ale najgorsze jest to, że nos jest zapchany, ale tak na sucho i chciałoby się go czymś przepchać, a nie da się go wydmuchać…

I tu paradoksalnie wiem, że to czytane na sucho – brzmi co najmniej idiotycznie – bo gdyby ktoś próbował mi to wytłumaczyć, zanim sama przez to przechodziłam – pewnie nic bym z tego nie zrozumiała – ale nie porównałabym tego z sezonową grypą, czy katarem. Czegoś takiego nigdy wcześniej nie przechodziłam. To było coś zupełnie innego i dotychczas mi nieznanego, jeżeli chodzi o odczuwane symptomy.

Suchy kaszel i – nawet nie katar, tylko przesuszony, zapchany nos i rozpaczliwe poszukiwanie czegoś, czym mogłabym go przepchać i dopchać jakoś powietrze do płuc. Przyznam się, że ulgę przynosiło mi oglądanie ckliwych filmów. Jak mnie coś wzruszy, płaczę jak bóbr. Ale tego mi było potrzeba – jakby to nie zabrzmiało – nawilżenia nosa i oczu.

No a poza tym film, który wciągnął, pozwalał zapomnieć o trudnościach z oddychaniem.
Przez 2 bite wieczory (symptomy nasilały się u mnie wieczorami) obejrzałam chyba wszystkie możliwe filmy o magii gwiazdki na Netflixie.

Glinka zielona

Trzecia rzecz – glinka zielona: Co rano od wystąpienia pierwszych symptomów wypijałam szklankę wody z glinką.

Tu mam takie wewnętrzne przekonanie, że glinka pomogła mi lepiej znieść chorobę: zresztą zawsze kuruję się glinką. Glinka np świetnie sprawdza się u mnie infekcjach typu grypa żołądkowa – we Francji w sezonie zimowym jest to prawdziwa plaga. A glinka unieszkodliwia mikroby, ale też oczyszcza i naprawia organizm od środka (wypraktykowaliśmy w domu podczas infekcji gastro nie ma jak kuracja glinką na biegunki i na wymioty).

No ale czy bardziej pomogła mi sama glinka, czy to że nią wierzę…. ???

A ja pozdrawiam serdecznie

Beata

KORONAWIRUS JAK PRZEBIEGALA U MNIE CHOROBA 1

KORONAWIRUS JAK PRZEBIEGALA U MNIE CHOROBA 1

KORONAWIRUS JAK PRZEBIEGALA U MNIE CHOROBA 1

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook EBOOK DESERY I ŚNIADANIA BEZGLUTENOWO – BEZMLECZNE

O AUTORZE

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne.

Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne.

A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą.

Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków….

Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać.

Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej.

Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

(2) Komentarze

  1. Czy w czasie zakażenia koronawirusem faktycznie można we Francji uprawiać jogging?

    1. A dlaczego nie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *