Jak samodzielnie nauczyć się języka obcego?

jak się uczyć, program do nauki angielskiego, nauka angielskiego w domu, jak szybko nauczyć się angielskiego,

Samodzielna nauka języka obcego.

Czerpiąc z  własnego doświadczenia i bazując się na własnych porażkach i sukcesach w tej dziedzinie, przygotowałam dla Was taką oto rozpiskę:
Jak zaplanować sobie samodzielną naukę języka obcego?
Niektore z poniżej wymienionych etapów można zaadoptować do realizacji innych (również długoplanowych) celów. Oto co mi wyszło:

1. Określ swój cel.

W jakim stopniu i w jakim czasie chcesz nauczyć się wybranego przez Ciebie języka? Tak to już jest, że gdy wie się dokąd się zmierza, łatwiej tam dojść.

2. Powiedz o nim Twojemu otoczeniu.

By skuteczniej zdopingować się do regularnej pracy. Po to, by już nie było odwrotu. A przynajmniej by nie było zbyt łatwo sobie odpuścić, jak gdyby nigdy nic. Gdy opadnie motywacja.

3. Zadbaj o motywację.

Dlaczego chcę nauczyć się tego języka? Do czego mi się to przyda? Co będę czuł/a kiedy osiągnę zamierzony cel? Zadowolenie, spełnienie, satysfakcję? Taką wizualizację (bo tak fachowo nazywa się ta technika) już od dawna stosują sportowcy. Wyobrażają sobie, że perfekcyjnie wykonują daną czynność. Czasami daje to lepsze efekty niż mozolny fizyczny trening. Niewiarygodna, a prawdziwe.

4. Przygotuj plan działania. Zorganizuj sobie miejsce pracy.

Z jakiej książki, z jakiego podręcznika czy może strony internetowej będziesz korzystał? Miej wszystko pod ręką, po to, by jak najlepiej wykorzystać czas na naukę. Nie tracąc go na bezproduktywne miotanie się czy szukanie od czego by tu zacząć.

5. Metoda małych kroków. Czyli codzienna regularna praca.

Opanowanie języka obcego wymaga czasu i regularności. Na skróty pójść się tu nie da. Tymczasem…

6. Wystarczy 20 minut dziennie. Byle regularnie.

Bo nasz mózg pracuje na maksymalnych obrotach przez pierwsze 20 minut. Wtedy chłonie wszystko jak gąbka. Potem koncentracja spada. Pracujemy dużo mniej wydajnie.

7. Przygotuj sobie program działania na najbliższe 30 dni.

To pozwoli Ci sprawdzić czy wybrana metoda jest skuteczna. Czy i jakie poczyniłeś postępy? Każdy jest inny: jeden jest wzrokowcem, drugi słuchowcem. Trzeba to wziąć pod uwagę. Po to, by znalezć (lub opracować) najodpowiedniejszą dla siebie metodę.
30 dni to perspektywa wystarczająco długa, by dostrzec pierwsze rezultaty. To motywuje.
A jednocześnie na tyle krótka, by udało się trzymać założonego planu. O to tu chodzi. Dlatego tę metodę (30 dni) stosuje się w wielu różnych dziedzinach.

8. Zabierz się do dziełania. Etap planowania jest zakończony.

Do pracy. Bez pracy nie ma kołaczy.

9. Nagradzaj siebie za najmniejsze postępy. Ciesz się nimi.

To najlepiej motywuje do dalszych wysiłków. Szczegónie jeżeli uczysz się języka obcego samodzielnie. Bez odrobiny satysfakcji całe przedsięwzięcie szybko pójdzie w odstawkę. A przecież szkoda.

10. Dbaj o ciągły kontakt z językiem, którego się uczysz.

Systematyczność w tym zakresie to podstawa. Najskuteczniejsze jest zanurzenie się (tzw imersja) w danej kulturze i języku (czyli wyjazd  do danego kraju). Ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Dlatego po to, by posuwać się naprzód, trzeba łapać okazje. Jak ze wszystkim:

  • pooglądać jakiś zagraniczny kanał w telewizji, czy film w wersji oryginalnej,
  • zajrzeć na bloga w danym języku i choćby poczytać tytuły.
  • przejrzeć jakieś zagraniczne czasopismo i przynajmniej postarać się zrozumieć podpisy pod obrazkami.

Jeżeli cokolwiek uda Ci się z tego zrozumieć, to na pewno zmotywuje to do dalszych wysiłów i pokaże, że warto było.

11. Nie pozwól, by dopadła Cię nuda.

Nauka języka obcego może być strasznie monotonna. Dlatego nie powinna ograniczać się do samego zakuwania słówek. Bo człowieka (nawet najbardziej cierpliwego i pracowitego) trafi szlak. Na wiele sposobów można rozszerzać te swoje językowe horyzonty. W dobie mondializacji kontakt z jakimkolwiek obcym językiem jest ułatwiony. Można próbować  uczyć się go na różne sposoby: z piosenek, książek, filmów, blogów, czasopism itp.

12. Zapamiętuj słówka i wyrażenia, powtarzaj je i utrwalaj.

Bez ciągłego rozszerzenia słownictwa truno o postępy. Te są niezbędne do dalszego motywowania się. Dobrze jest uczyć się całych zwrotów. Te można bezpośrednio wykorzystać w konwersacji. Taki chrzest bojowy. A tu wrzucać je na żywca i sypać nimi jak z rękawa. To bardzo ułatwia pierwszy kontakt i w ogóle komunikację. Tymbardziej, że przypuszczalnie w pierwszym momencie rozmawiając z obcokrajowcem będziesz pod presją. A w nerwach trudno coś wykombinować. Zaś gotowe zwroty są jak znalazł.

13. Rób jedną rzecz naraz.

Jeżeli równocześnie będziesz powtarzał słówka, oglądał, a przynajmniej słuchał telewizję i przeglądał zagraniczne blogi to niewiele z tego wyniesiesz. Pozostanie niesmak i wrażenie, że czas przeciekł przez palce i nic się nie zrobiło. Lepiej zrobić jedną rzecz, a dobrze. I wyciągnąć z tego sporo satysfakcji i motywacji na dalszą drogę.

14. Nie wymagaj od siebie za dużo.

Nie stawiaj poprzeczki za wysoko. Bo łatwo się zniechęcisz. I z dalszej nauki będą nici.

A nie o to chodzi. Ciesz się każdym najmniejszym postępem i świętuj go. Małymi krokami można dojść daleko. Co myślicie na ten temat? A może macie inne pomysły?

No i jeszcze ….

Moje szydełkowanie.

Choć bezpośrednio po ubiegłotygoniowym wyzwaniu przeżyłam zryw: odkryłam sklep z włóczką w mojej okolicy, wypatrzyłam w nim książkę o tym jak robić szydełkowe przytulanki. Zachwyciłam się pięknymi zdjęciami. I wymarzyłam, że też spróbuję. Upatrzyłam  sobie jedną zabawkę. Zrobiłam podstawowe elementy: głowę, tułów, ręce, nogi, uszy. Kupiłam worek z watoliną (do wypchania zabawki) w rozmiarze (i cenie, niestety) XXL. Takie ambitne miałam plany. Ale oczy chciały więcej niż żołądek mógł pomieścić.

Doszłam do łączenia elementów. I tu KLAPA. A przynajmniej efekt koncowy, który mnie rozczarował. Nie bardzo wiem jak to zrobić. Próbuję połączyć głowę z tułowiem.  Widać nieregularnie przeprowadzone nitki. Nie wygląda to zbyt estetycznie. Niedokonczonej zabawce daleko do modelu ze zdjęcia. W efekcie skrzydła mi opadły, a robótka poszła w kąt. Do tego ten worek watoliny w rozmiarze XXL leży mi na sumieniu. Co ja z nim zrobię? Choć to racze motywuje mnie, by wrócić do projektu. No i głupio pisać optymistyczne teksty, a przy pierwszym niepowodzeniu podkulić ogon pod siebie i dać sobie spokoj. No cóż: teoria i praktyka to nie to samo. Dałam więc sobie czas do następnego tygodnia. Na razie nabieram dystansu, a moja robótka nabiera mocy urzędowej.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

 

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dołącz do rozmowy

7 komentarzy

  1. Zabawki dziergane czy szydełkowane zawsze podobały mi się u kogoś, ale sama nigdy nie próbowałam robić. Wygląda niby prosto, atu, z tego, co piszesz, kwestia połączenia jest istotna…. nie, to nie dla mnie, tak sądzę:)
    co do nauki języka, nigdy jakos nie mogłam sobie zrobić takich planów, ale odkąd zaczęłam czytać i ogląać w oryginale(bardzo pomógł mi serial “Przyjaciele”), wszystko poszło jakos tak nie wiedzieć kiedy.
    udanego świętowania!

  2. Myślę, że nie powinnaś się poddawać. Ja nie widzę tych niedociągnięć o których piszesz. Zszyj zabawkę w całość, a potem dodaj ubranka. I nawet jeśli pierwsza zabawka nie będzie doskonała, to z każdą kolejną nabierzesz wprawy. Tak jest ze wszystkim czy z szydełkiem, czy z drutami czy też z językiem, że stopniowo ćwicząc nabywamy wprawy.
    Co do nauki języków to ja niestety mam słomiany zapał i tak jak z robótkami chciałabym się kilku od razu uczyć w tym samym czasie.

  3. Patrzę na tego ludzika i widzę w nim ogromny potencjał! a szycie igłą by nie pomogło?

    Zastanawiam się nad tym poradnikiem nauki języka obcego, wszystko to wiem, ale jakoś w życie najtrudniej było mi zawsze wprowadzić systematyczną pracę i po troszku, nie wiedzieć czemu ja najszybciej chłonę język z filmów (uwielbiam filmy w orginale oglądać), z radia oraz z rozmów z “tubylcami”, ale nie każdy towarzysz rozmowy ma cierpliwość do “niegadającego po ichniemu”. Z drugiej zaś strony, życie mnie nauczyło, że słówka i zwroty ratują czasem życie, ale strach przed porażką w komunikacji tak potrafi sparaliżować, że nic nie pomoże, no chyba że dwie szklaneczki piwka, albo winko… wtedy wszystko się luzuje i dopiero można zacząć gadać. 🙂

  4. Uczyłam się sama języka niemieckiego. Z mową było kiepsko, ale czytane teksty rozumiałam. Potem nastał czas angielskiego. Nigdy z tym językiem nie miałam do czynienia, więc zdecydowałam się na kurs dla początkujących. Niestety, była to grupa, gdzie każdy już miał do czynienia z tym językiem, więc ja zdecydowanie odstawałam, choć uczyłam się jak głupek. Najgorsze, że i pan lektor też nie podchodził do mnie zbyt entuzjastycznie, byłam taką kulą u nogi, więc w końcu z kursu zrezygnowałam. Miałam zamiar podjąć naukę sama, ale niepowodzenie na kursie ostatecznie mnie zniechęciło. A zależało mi tylko na rozumieniu czytanego tekstu. Cóż, nie wszystko idzie tak jakby się chciało. Patrząc na Twoje dokonania, nie widzę niedociągnięć, pomyślałam nawet, że mnie by nie starczyło cierpliwości do dłubania takich drobnych elementów. Worek XXL, a raczej jego zawartość można wykorzystać na ozdobne poduchy na kanapę. Z powłoczką z interesującego materiału, bądź z szydełkowych kwadratów. Pozdrawiam 😉

  5. Najgorsze podczas nauki jest zwątpienie (jak i we wszystkim, z resztą).. Nauka na własną rękę to coś zupełnie innego niż lekcje w szkole, wszystko ma swoje + jak i -. Nigdy nie miałam większego problemu ze słówkami czy wymowa no ale ta gramatyka :/
    Zgadzam się, że najwięcej uczymy się jeśli mamy do czynienia z językiem na co dzień, choć pierwsze chwile na pewna nie są łatwe. Co prawda nie miałam bezpośrednio takiej okazji. Obecnie moje szlifowanie angielskiego sprowadza się do Skype’a, ale i tak wolę pisać niż rozmawiać 😀
    P.S.
    Zawsze zazdrościłam wszelkich włóczkowych robótek, są piękne ! No ale niestety to nie dla mnie, bo nic mi z tego nie wychodzi 😀 Lepiej mi wychodzi quilling. Może kiedyś zrobię podejście do szydełka, tak na poważnie. (Może polecisz jakiś dobre strony dla baaardzo początkujących ?)
    Miłego Dnia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version