Za taką tartą jabłkową przepada mój młodszy syn i potrafi spałaszować ją w dużej części samodzielnie. Ale to chyba lepsza wersja słodkości. Domowej roboty z dużą ilością zapiekanych jabłek (zawsze to jakaś dawka błonnika, czyli włókien roślinnych) i z nie za dużą ilością cukru. Do posłodzenia można tu użyć syrop z agawy, który rozprowadzamy po tarcie po wyjęciu z piekarnika (albo zamiennie można wykorzystać do tego dowolną konfiturę np morelową). Przygotowuje się ją szybko. No i właśnie teraz (zanim pojawią się jabłka z nowego zbioru) można wykorzystać te ubiegłoroczne, bez żalu że jemy je nie na surowo (ale przepuszczamy przez piekarnik).
Porcja na 4 osoby:
Przygotowanie 15 minut.
Pieczenie 45 minut.
Składniki:
- ciasto na tartę (można zrobić je samodzielnie, ja wciąż szukam na nie dobrego przepisu, może macie na nie jakiś fajny sposób?),
- 7 średniej wielkości jabłek,
- 5 g masła,
- 2 łyżki konfitury np morelowej czy pomarańczowej.
Tarta jabłkowa przepis:
- Rozkładamy ciasto w formie na tartę.
- Obieramy 2 jabłka, kroimy je w kosteczkę i gotujemy przez 15 minut na małym ogniu z dodatkiem masła i 2 łyżek wody . Aż do uzyskania konsystencji kompotu.
- W międzyczasie obieramy pozostałe jabłka i kroimy je w cieńkie plasterki.
- Podgrzewamy piekarnik do 180 °C (termoobieg 6).
- Za pomocą widelca robimy małe nakłucia w cieście na tartę.
- Rozsmarowujemy na nim uprzednio przygotowany kompot jabłkowy.
- Na wierzchu rozkładamy cieniutko pocięte plasterki jabłka. Wkładamy do piekarnika na 45 minut.
- Jednocześnie w małym garnku podgrzewamy naszą konfiturę morelową z dodatkiem odrobiny wody. Po wyjęciu tarty z piekarnika powelwamy ją delikatnie naszą podgrzaną konfiturą.
Podajemy na ciepło, albo po ostygnięciu (jak, kto woli).
Smacznego.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Wygląda wspaniale (:
Kocham ciasta jabłkowe, za szarlotkę dam się pokroić. Wyobraziłam sobie już zapach, który podczas pieczenia unosi się w całym mieszkaniu mmmm 🙂 Narobiłaś mi smaka
Smakowita tarta jabłkowa, nie dziwi mnie, że syn za nią przepada 🙂
Ciasta z jabłkami zawsze zjadam chętnie, wmawiam sobie, że to żadne słodycze, a jeszcze domowe – wiesz, co jesz. Zresztą porcja dziennie takich słodkości jeszcze nikomu nie zaszkodziła 🙂