

Czy warto inwestować w wino?
Widocznie warto. Wystarczy popatrzeć. Ceny wytrawnych win poszybowały w górę. W obliczu niepewności na rynkach finansowych niektórzy inwestorzy zwracają się w stronę bardziej konkretnych, namacalnych aktywów takich jak złoto, no i oczywiście… dobre wino.
Spekulację na światową skalę wzmocniło zainteresowanie tym szlachetnym trunkiem rosnącej liczby chińskich bogaczy. Dla przykładu w ciągu dwóch lat (od początku 2010 roku do końca 2011) indeks WineDex (iDealwine) wzrósł o 22,5%. Dla porównania francuski indeks giełdowy CAC 40 w tym samym okresie obniżył się o 28%. Wygląda zachęcająco? Prawda?
Osoby z zasobnym portfelem mogą zainwestować w jeden z funduszów specjalizujących się w winach: luksemburski Nobles Crues, angieskie: Wine Investment Fund, Vintage Wine Fund lub Fine Wine Fund. Choć na wejściu trzeba dysponować niebagatelną sumką 30 000 euro.
Amatorzy win mogą pokusić się również o stworzenie swojej własnej piwniczki. Choć tu niezbędna będzie pewna znajomość tematyki. Ale w najgorszym razie, tzn w razie gwałtownego spadku wartości posiadanych butelek, nie zostaną oni z pustymi rękoma. W przeciwieństwie do inwestujących w akcje. W zanadrzu (a dokładnie w piwnicy) będą mieć kilka wykwintnych butelek…, co by podelektować się nimi w gronie przyjaciół. I to nie tylko dla osłody i poprawy nastroju. Alez także dla zdrowia. Oczywiście wszystko jest kwestią ilości. Bo wino pite z umiarem posiada prawdziwe własności terapeutyczne.
Francuski paradoks, czyli dobroczynne działanie wina.
Bo wino – wspaniałym źródłem przeciwutleniaczy. To wyjaśniałoby tzw „francuski paradoks”. Czyli to, że Francuzi najrzadziej spośród mieszkańców innych zachodnich krajów cierpią na choroby układu krążenia.
Bo jak wiadomo wino jest produktem fermentacji winogron. A te są bogate w resweratrol (przeciwutleniacz z grupy polifenoli). Tyle, że alkohol jeszcze jakby wzmacniał dobroczynne działanie tej substancji na organizm ludzki. Stąd wino ma wspaniałe własności przeciwutleniające i opóźnia starzenie się komórek. A jeszcze poprawia nastrój. Oczywiście pite z umiarem.
Pozdrawiam serdecznie
Beata