Jak być szczęśliwym? 52 tygodnie szczęścia w Paryżu.

jak być szczęśliwym  PARIS

Czyli co daje mi blogowanie i co warto zobaczyć w Paryżu.

Blogowanie: bilans zysków i strat.

  • Z jednej strony blogowanie pożera wiele czasu. Bo tego potrzeba sporo na obmyślenie kolejnego postu, zebranie materiałów, napisanie tekstu, pokomentowanie na innych blogach, zgłębianie tajników technicznych wybranej platformy do blogowania, wieczne udoskonalanie bloga (choć czasami efekt bywa przeciwny).
  • Z drugiej strony blogowanie motywuje do ciągłego rozwoju:
  • do uczenia się nowych rzeczy, do szukania nowych pomysłów i rozwiązań.
  • Blogowanie jest okazją do poznania wielu inspirujących osób, innych blogujących.
  • No i co najważniejsze: prowadzenie bloga zmusza do spojrzenia na życie od tej lepszej strony i  poszukiwania w nim coraz to nowych źródeł inspiracji.
  • Blogowanie jakoś niezauważalnie odmieniło moje życie. Stałam się  bardziej wyczulona na  przejawy piękna wkoło. Coraz cześciej pochylam się nad uroczym kwiatkiem, obok którego wcześniej przechodziłam obojętnie.

Taką umiejętność (zachwycania się najdrobniejszymi rzeczami) mają dzieci. Ale zupełnie spontanicznie i często bezpowrotnie przechodzi nam – tracimy ją wraz z dorastaniem.

Chyba wmawiamy sobie, że jesteśmy na to za starzy i zbyt zabiegani. W tym naszym codziennym wyścigu szczurów nie ma miejsca i czasu na zachwycanie się światem. Tu liczy się wydajność i wielofunkcyjność. Ale akurat ta funkcja – bezproduktywnego (?) zachwytu  jest bezużyteczna. Chyba że … zaczynamy pisać bloga.

W tym sensie blogowanie jest szansą, początkiem nowego życia, powrotem do raz utraconego dzieciństwa. Do spontanicznego przeżywania życia.

Blogowanie zmusza do szerokiego otwarcia oczu na najdrobniejsze przejawy piękna i dobra.

Do spojrzenia na świat przez pryzmat aparatu fotograficznego. Celem uchwycenia nim ulotnych chwil i doznań.

Kilka lat temu, zanim zaczęłam pisać bloga, przeczytałam  taką myśl: „Fotografuję, po to, by lepiej widzieć”. Wtedy zupełnie jej nie rozumiałam. Dziś wiem, jak bardzo jest prawdziwa.

Bo trzeba trochę dobrej woli, by w pospolitym bałaganie dostrzec artystyczny nieład. By zachwycić się czymkolwiek w szarzyźnie blokowisk. By zauroczyć się czymś na nowo…. na codziennie przemierzanej drodze. Przecież już dawno nam zobojętniała. Ile piękna kryje się w najpospolitszym miejskim pejzażu?


52 tygodnie szczęścia

Pod wpływem projektu 52 tygodnie szczęścia. Nie wiem, czy da się przemienić życie w nieprzerwane 52 tygodnie szczęścia.

Nikogo nie omijają trudności, choroby, konflikty, trudne dylematy, czy banalnie problemy finansowe. Z drugiej strony w tej samej sytuacji: jeden będzie widział szklankę do połowy pełną, a drugi w połowie pustą. Ale póki potrafimy zachwycać się czymkolwiek, pozostajemy młodzi. Przynajmniej duchem.

Nie wiem, czy można być szczęśliwym, będąc cynicznie nastawionym do życia.

To pewnie jest jakaś forma reakcji obronnej. Ale z drugiej strony przyjmując taką postawę i nakładając bezpieczną skorupkę, zamykamy się na doznania, które mogły uczynić nasze życie piękniejszym, a nas samych szczęśliwszymi.

Dlatego postanowiłam wykorzystać blogowanie do zrobienia sobie takiej małej terapii szczęściem.

Postanowilam nie odkładać tego szczęścia na później. Tylko od razu wyjść na spacer. Pogoda czy niepogoda. Rozjerzeć się wokoło. Zapolować na urokliwe zakątki na rutynowo powtarzanej trasie.

Paryż, a właściwie Neuilly-sur-Seine i co warto tam zobaczyć:

Niech ten wpis będzie jednocześnie okazją do przedstawienia Wam małego kawałka Paryża, a właściwie podparyskiego Neuilly-sur-Seine. Ta nazwa pewnie nic Wam nie mówi, ale:

  • To tu przez wiele lat rządził (a dokładnie piastował urząd mera) – Nicolas Sarkozy. Został merem w wieku 28 lat.
  • Tu mieszka najbogatsza kobieta we Francji i spadkobierczyni tworców l’Oreal Lilianne Bettencourt.
  • Stąd widać podparyską La Défense, czyli dzielnicę wielkich biurowców i szarych blokowisk.
  • Stąd widać Wieżę Eiffla (choć zdjęcie musiałam mocno wyzoomować).
  • Stąd widać łuk Triumfalny (w linii prostej ze stacji Pont de Neuilly)

No a poza tym jest tu dużo przestrzeni zielonych np Ogród dla dzieci Jardin d’Acclimatation (wstęp kosztuje jakieś 3 euro), dużo tras rowerowych i stacji velib, dużo ogrodów i jedno szaleństwo, czyli Folie Saint James. Tak kiedyś nazywano takie szlacheckie dacze z przeuroczym parkiem w stylu francuskim, który ja prywatnie nazywam świątynią dumania.

Zresztą popatrzcie sami.

Widok na La Défense ze stacji metra nr 1 Pont de Neuilly

Barki mieszkalne przycumowane na Sekwanie na wysokości l’Ile de Jatte

PS. Więcej zdjęć z Paryża znajdziecie na moim blogu wyłącznie na ten temat pt Paryż Nieznany.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Podobne wpisy:

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dołącz do rozmowy

6 komentarzy

  1. Zatęskniłam za Paryżem. Byłam tylko raz, 12 lat temu na krótkiej wycieczce, koniec czerwca to chyba był bardzo dobry czas na Paryż. Niestety w podczas takiego krótkiego wyjazdu nie da się zwiedzić wszystkiego, ale i tak udało mi się zachwycić klimatem tego miasta.
    Tak szczerze to byłam tam bardzo szczęśliwa, niestety od tamtego czasu nie miałam porządnych wakacji związanych z wypoczynkowym wyjazdem z domu.
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version