Chyba każda kobieta (niezależnie od wieku) marzy o tym, by emanować seksapilem.

Ale nie ma mowy o jakimkolwiek seksapilu bez odrobiny witalności, zdrowia i dobrego humoru. Tych nikomu nie dostarczy żywność z mikrofalówki pozbawiona enzymów, szara cera po kiepsko strawionym posiłku. Podobnie, jak cała masa chemikaliów wszechobecnych w naszym otoczeniu (które podobno – jeżeli wierzyć reklamom – ułatwiają nam życie). A przy okazji podtruwają od wewnątrz nasz organizm. W efekcie ludzkość ma coraz więcej problemów z bezpłodnością. I tak, bezszelestnie sami podcinamy sobie gałęź, na której siedzimy.

Ale do rzeczy…

Mam dla Was 3 proste rzeczy (znane, lubiane i stosowane od pokoleń), które chciałam Wam polecić dla przebudzenia może jeszcze uśpionego seksapilu, który drzemie w każdej z nas.

1. Termofor, czyli grzałka – banalnie proste urządzenie.

Po zbyt obfitym obiadku nie ma jak termofor na obolały brzuszek
Wypełniamy ciepłą wodą i przykładamy 3 razy dziennie po 10 minut na brzuch (z prawej strony, tam gdzie leży wątroba).

Dobrze zrobi po obfitym posiłku. A już na pewno podratuje po świątecznych przeholowaniach. Może znacie jakieś inne jego zastosowania?

Niemniej ciepłe okłady skutecznie pobudzają pracę wątroby.

Bo wątroba to nasza stacja oczyszczania. Ale by pracowała wydajnie potrzebuje podwyższonej temperatury najlepiej 39°C- 40°C. Wątroba filtruje i eliminuje toksyny, neutralizuje i niszczy trucizny, substancje toksyczne czy rakotwórcze, no i mikroby. Wątroba nie jest unerwiona, więc sama z siebie nie zaboli. Ale to nie powód, by nie brać jej na poważnie. Jej pracę wspomagają również karczochy (można je bardzo prosto ugotować na parze), rozmaryn (np pod postacią herbatki zaparzanej przez 10 minut, pitej przed posiłkiem) i czarna rzodkiew.

No i grzałka ma związek z moją tegotygodniową (lub raczej cotygodniową lekturą – jest mi strasznie głupio) pt Niedziela na wsi Agaty Christie. Otóż grzałkę ktoś poleca tam na uspokojenie kobiecie, której własnie zabito (lub która może właśnie zabiła swojego) męża.

2. Butelka octu: zwykłego najtańszego, za kilka groszy, takiego z dolnej półki – do sprzątania.

Było, nie było ocet to produkt naturalny. Patent wymyśliła sama natura. A podpatrzyli ludziska już wiele tysięcy lat temu. Dlatego octu nie można opatentnować. Dlatego nikt nie wpompowuje milionów w reklamę z seksowną panią domu, która jednym pociągnięciem ścierki (zmoczonej w occie) wypucowała cały dom. A teraz relaksuje się przeglądając ulubione czasopismo…

Była by prawdziwsza od wielu innych reklam. Jak mawiała moja mama (co prawda w innych czasach): dobry produkt obroni się sam.

A to, że ocet jest tani i niereklamowany, wcale nie znaczy, że nie jest skuteczny.
Ocet skutecznie odkaża, wybieli zlew, całą łazienkę, wyczyści przypalony spód żelazka. Kilka prostych zastosowań octu znajdziecie w moim wpisie:

A co z tego, że po fakcie (czyli po sprzątaniu) pachnie octem?

Powiem Wam jedno ocet to nie chemia. A chemii im mniej, tym lepiej i dla zdrowia i dla portfelu.

3. Kiełkownica, przepraszam słoik po babcinych konfiturach i kawałek gazy.

Kiełki łatwo samodzielnie wyhodować. Nie trzeba do tego hektarów ziemi

Wystarczy do wyhodowania kiełków malutki parapet. A kiełki to takie bomby witalności. Dlaczego? Bo to są młode organizmy, pełne życia, enzymów i witamin. Spójrzcie na dzieci: te przecież zawsze mają pełno energii. Nawet wtedy, kiedy mama już nie nadąża. Czy ujmując to bardziej obrazowo pada na pysk. A przynajmniej marzy sobie o tym, by gdzieś sobie przysiąść. Dziecko w tzw międzyczasie tryska energią i chodzi jej po głowe. Tak samo jest z kiełkami. W tym tkwi sekret ich witalności.

Kiełki łatwo samodzielnie wyhodować. I wcale nie trzeba do tego mieć hektarów. Potem można dodawać je do sałatek, na kanapki, czy chociażby do zup.

Osobiście polecam hodowanie kiełków soczewicy. Najłatwiejsze do przygotowania.
Ziarna soczewicy zamaczamy na noc, a następnie hodujemy przez 3 do 5 ciu dni, przepłukując 2 razy dziennie – rano i wieczorem.

Kiełki soczewicy prawie zawsze wychodzą. Nie łatwo chwyta je pleśn. A to jest największy wróg kiełków. W tym temacie polecam kilka wpisow:

No i jeszcze czwarta rzecz, którą kochały nasze pra pra pra babcie…. Według obiegowej opini kolejna raczej mało seksowna rzecz: druty i szydełko.

Ale ile seksownych rzeczy można sobie na nich zrobić.

Druty i szydelko nie są seksowne?

No dobra ponizsze zdjęcie nie jest moje. Wrzuciłam zdjęcie naszej Marzeny z Marzena z Wełnianych Myśli (mam pozwolenie).

Otóż udało mi się namówić Marzenę na zwierzenia, a w nich są taaaaaaaaaaaaaaakie kwiatki. No dobra narobię Wam smaku: otóż Marzena marzyła o tym, by zostać żołnierzem, a poza tym przez jakiś czas dziergała na pożyczonych drutach. No i brała prywatne korepetycje z robótek od jednej z dziewczyn, którą na pewno dobrze znacie. To ona była ową tajemniczą nauczycielką. Chcecie więcej szczegołów zajrzyjcie do wywiadu:

Książkowo już pisałam: idę do przodu, ale w żółwim tempie.

Dziergająco: zdjęcie na dowód, że robię postępy na drutach (co prawda małe, ale są). Oto premiera mojej opaski na drutach w formie … rulonika. Bez zblokowania ani rusz. To różnica między szydełkowaniem a robieniem na drutach. Spytajcie szydełkową dziewiarkę: Co zrobić z robótką, ta powie Wam, że wystarczy wyprasować. Bo identyczna opaska na szydełku z marszu nadaje się do noszenia. Na drutach to już inna filozofia. Ale dobra, nie będę rozpętywać dyskusji: co jest lepsze druty czy szydełko.

Pozdrawiam Was serdecznie

Beata

 

 

 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne. Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne. A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą. Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków…. Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać. Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej. Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

Dołącz do rozmowy

31 komentarzy

  1. Co do opaski to proponuję dorobić jeszcze 3 ruloniki i zapleść w warkoczyk i będziesz miała jeszcze bardziej oryginalną opaskę.
    Kiełki są nie dla mnie, ze względu na nawet śladowe ilości pleśni.
    Moje tempo czytania też jest żółwie, ale przecież chodzi o dobrą zabawę z książką, tak by się zrelaksować przy czymś mądrym.
    Pozdrawiam

  2. Kiełki lubię, ale z lenistwa kupuję je w sklepie. Przepadam za tymi “na patelnię”. Od zapachu octu robi mi się niedobrze, więc to raczej nie dla mnie 😀 Ładne, równe oczka na opasce 🙂 Myślę, że Makneta ma dobry pomysł z tym warkoczem 🙂

  3. Kiełki są ekstra! Zawsze kupowałam je, a jakoś nie pomyślałam, żeby przygotować je samodzielnie z nasion. Będę musiała spróbować (najbardziej lubię rzodkiewkę oraz rzeżuchę)

    A co do prac ręcznych, to każdy wie, że kobieta z drutami lub szydełkiem jest seksowna. Warto zwrócić uwagę na fakt, że wielu partnerów robótkomaniaczek bardzo wspiera swoje kobiety w ich hobby (Mój Mężczyzna kiedyś powiedział mi, że jak słyszy stukot drutów to jest dobrze, bo znaczy, że jestem gdzieś obok).

  4. Mam kupione ziarna na kiełki i na razie sobie leżą i lezą, ale muszę się wziąć za ten temat, bo rzeczywiście to ogrom witamin. Termofora używam podczas bolesnych miesiączek, skuteczny sprzęt

  5. Termofor zawsze używam przy bólach brzucha, albo gdy jest mi zimno w stopy 😛 a ocet jest świetny, do okien i luster nigdy nie używam nic innego jak wode z octem i żadne smugi mi nie straszne, a zapach po kilku minutach wietrzenia jest niewyczuwalny 🙂
    Podziwiam za robórki na drutach, ja nie mam do takich rzeczy cierpliwości 🙂

  6. Co do cudownych właściwości octu, to się sama ostatnio o nich przekonałam, po tym jak koleżanka zagotowała wodę z nim w czajniku elektrycznym. Cały kamień zniknął, chociaż czajnik wyglądał jak skamielina.

    1. Podobno ciepły ocet (tzn podgrzany) jest jeszcze bardziej skuteczny. Ja zwyczajnie używac ocet z butelki i czyszczę nim wszystko co popadnie i efekty są czasami zadziwiające. Pozdrawiam Beata

  7. Na ocet reaguję wymiotnie i nic nie jest w stanie tego zmienic! Termofor wart uwagi więc nie omieszkam wykorzystac. A druty czy szydełko to sama wiesz :))) Obawiam się, że pończocha nie bardzo da się zblokowac tak żeby się nie zwijała. Trenuj dalej bo bardzo ładnie Ci wychodzi i równiutko. Serdeczności.

    1. Dziękuję serdecznei Edi, poki co robię na drutach treningowo, już powoli zaczynam rozrożniac oczka (prawe od lewych), ale jeszcze czasami mi się kiełbasi. Ocet może nie ma przyjemnego zapachu, ale szybko wietrzeje. Fakt, że jezeli zbiera Ci się od niego na wymioty, to może lepiej sobie odpuscic i znalezc cos innego. Jeżeli szukasz jakiegos ekologicznego srodka do sprzątania to może glinka zielona (bezwonna, a wręcz pochłania wszystkie nieprzyjemnne zapachy. Pozdrawiam Beata

  8. Rulonik równiutki i ładny. Pomysł z warkoczem na przepaskę – przedni. Z propozycji Twoich wybieram termofor. Kupie sobie i się będziemy z wątrobą podgrzewały.

    1. No to się podgrzewajcie. Wiesz w tych wszystkich metodach trzeba słuchac swojego organizmu, jak czujesz, że robi Ci to dobrze, to tak trzymac. jak nie czujesz, że cos Ci służy, to nie tędy droga. Pozdrawiam. Beata
      PS Aniu, nie zostawiłas namiarow na Twoj blog, niestety nie będę mogła Cię odwiedzic, może następnym razem? Pozdrawiam Beata

  9. Witaj! Bardzo fajne porady, ale do jednej z nich musze wtracic trzy grosze! Chodzi o ogrzewanie brzucha cieplym termoforem! O ile zimne oklady mozemy stosowac na powloki brzuszne bez konsultacji z lekarzem, tak cieple oklady juz nie sa tak bezpieczne! Cieply oklad przyspiesza gojenie stanow zapalnych, ale moze to odbywac w podobny sposob jak gojenie “ropnego pryszcza na skorze! Na przyklad w przypadku niezdiagnozowanego zapalenia wyrostka robaczkowego, mozemy przyczynic sie do jego pekniecia, wylania I zapalenia jamy otrzewnej. Podobnie moze byc z innymi ogniskami zapalnymi w naszym brzuchu… Taka wiedze wynioslam ze szkoly pielegniarskiej poczulam sie w obowiazku, aby o tym wspomniec.

    1. Dobrze, że o tym piszesz. Ja informację o stymulowaniu pracy wątroby za pomocą termoforu i o skutecznosci tej metody zaczerpnęłam od szwajcarskiego naturopaty Christophera Vasay. Sama na sobie testuję tę metodę (gdy mam problem z trawieniem) i czuję się po niej swietnie. Ale jak piszesz rożna są sytuacje, każdy jest inny, każdemu co innego służy. Ostrożnosci nigdy za wiele. Pozdrawiam Beata

  10. Sprzątanie z octem i sodką w roli głównej i znam, i stosuję i popieram!
    Ale o “cieplnej” kuracji dla wątroby czytam po raz pierwszy, ciekawe i na pewno wypróbuję 🙂

  11. Termofor na wątrobę faktycznie jest mega nie sexi ;), ale warto wiedzieć, że może pomóc. Za to szydełko uwielbiam, a kiełki od lat “uprawiam” w słoiku 🙂 bardzo fajna i prosta metoda na coś pysznego i zdrowego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version