CROCHET - DIY

Czy można być mamą i dziergać?

mama dzierga, druty czy szydelko
Niedawno na blogu  u Marzeny  wywiązała się gorąca dyskusja mniej więcej pod takim tytułem. Szczęśliwie bijatyki z tego nie było, bo wszystkie byłyśmy zgodne i opowiedziałyśmy się za TAK.

Tak, najbardziej zabiegana mama ma prawo do dziergania.

Sama rękoma i nogami głosowałam za TAK. Trochę jak ci nasi parlamentarzyści, co to kiedyś tak sprytnie kumulowali głosy. Tak, że oddanych głosów było więcej niż głosujących. A co? Fenoment natury. Nie, Polak porafi … kombinować jak koń pod górkę.

Bo jestem święcie przekonana, że każda mama, by dobrze wypełniać swoją rolę powinna czuć się szczęśliwa. A więc znajdować czas na to, co sprawia jej przyjemność. Bo kiedy mama jest szczęśliwa, przelewa radość życia na swoje pociechy. A to najlepszy kapitał w jaki może je wyposażyć na przyszłość.

Tyle, że z perspektywy mojego raczkującego robienia na drutach (tak wzięłam się za druty), chciałabym dorzucić do tej dyskusji kilka „ale”.
Jeżeli w domu są małe dzieci, robienie na drutach jest dużo trudniejsze niż robienie na szydełku. A oto już moja króciótka lista dlaczego:

Co lepsze: druty czy szydełko przy małym dziecku?

1. Druty obsługuje się dwoma rękoma. Tymczasem do szydełka wystarczy jedna ręka.

Dlatego szydełkowanie można połączyć z trzymaniem dziecka na kolanach (czy przy piersi). Sama jestem w tym mistrzynią. (Ale mojej półrocznej córki nie sposób było odłożyć na bok, jak się to robiło, to w ryk).  Zaś robienie na drutach z dzieciem na kolanach jest praktycznie niewykonalne.

2. Przypuszczam, że dla każdej dziergającej mamy koszmarem jest ściągnięcie niezakończonej robótki z drutów.

Bo mamy do wyboru: 

  • albo łapanie uciekających oczek (dla osób o silnych nerwach i ogromnym samozaparciu),
  • albo rozpoczęcie wszystkiego od początku (również dla osób o dużym samozaparciu).

W każdym razie ściąganie robótki z drutów stało się w minionym tygodniu ulubioną rozrywką mojej 2 i pół rocznej córeczki (to taki figlarny wiek). Może dlatego, że druty dopiero co pojawiły się w naszym domu. Co skonczyło się połamaniem drutów przy okazji tego ściągania. A co tam, też się trochę pochwalę moimi pociechami. Dwulatka, a tyle potrafi. O tym jak rozmontowała klawiaturę w komputerze napiszę innym razem.
Jedynie mam nadzieję, że z połamaniem drutów jest tak jak z połamaniem piór : przynosi szczęście.

3. Robótkę na drutach ciężko przerwać w dowolnym momencie.

Pamiętam jak moja mama zawsze powtarzała: „poczekaj, tylko przerobię ten rządek”, albo „poczekaj, dorobię do końca drutu”.

Za to robotkę na szydełku można porzucić w dowolnym momencie (gdyby coś się waliło i paliło). A przy kreatywnych dzieciach to nigdy nic nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że wszystkie dzieci są kreatywne. Więc zawsze trzeba być gotowym do szybkiej interwencji. By uratować bezcenną wazę od stłuczenia, ulubioną chustę od pocięcia nożyczkami i temu podobne.

Niemniej, nie ja nie poddaję się. Robótka na drutach idzie na przód (dowód na zdjeciu), choć mitenek z tego nie będzie. Nabrałam za mało oczek. Traktuję ją jako wprawkę. Makneta spadła mi z nieba tym swoim kursem dla początkujących. Dodatkowo wsparłam się książką o robieniu na drutach autorstwa Mariny Orry. Póki co nie mogę oderwać od niej wzroku. Ale mam nadzieję, że po kilkunastu rządkach prawe i lewe oczka wejdą mi w palce.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

 

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook EBOOK DESERY I ŚNIADANIA BEZGLUTENOWO – BEZMLECZNE

O AUTORZE

Przez lata zmagałam się z chronicznymi problemami z gardłem, do momentu, kiedy odstawiłam produkty mleczne.

Dzisiaj, uważam, że można mieć zrównoważoną dietę – eliminując z niej produkty mleczne i mączne.

A dieta bezglutenowa – bezmleczna jest najlepszą dietą odchudzającą.

Wszystko jest kwestią wyrobienia w sobie dobrych nawyków….

Przez lata wierzyłam, że jestem totalnym beztalenciem sportowym, aż zaczęłam się ruszać.

Wierzę w uzdrowicielską moc glinki zielonej.

Jestem niepoprawną miłośniczką zielonych smoothie.

(13) Komentarzy

  1. Mając dzieci zaczełam więcej robótkować, niz kiedy ich nie posiadałam i nie wiem dlaczego nie miałoby się dać tego robić:)? musze uważać na to, co zostawiam, druty zwłaszcza, czy też maszyne do szycia, ale nie wyobrażam sobie życia bez jakiegokolwiek zajęcia manualnego.
    Chusta jest imponująca rozmiarowo i faktycznie doskonała, jeśli idzie o początki. Z drutami na pewno sobie świetnie poradzisz, bo kurs Maknety jest b. przejrzysty.

    Anka

  2. Ja też jestem dziergającą mamą 🙂 Moja córcia za dwa i pół tygodnia kończy roczek. Faktycznie dzierganie jest wyzwaniem, ale nie jest niemożliwe (czego ja również jestem przykładem). Chociaż do połamania drutów jeszcze nie doszło to zabieranie kłębka jest na porządku dziennym 🙂
    Chusta wyszła fajna i prosta, ja ostatnio podobną robiłam babci pod choinkę.

  3. Jakie równe oczka! Masz niezłe zadatki, aż trudno uwierzyć, że to pierwsza robótka na drutach. Jeżeli chodzi o dyskusję to powiem tak- mądremu nie musisz tłumaczyć a głupiego i tak nie przekonasz. Ja jak moje dzieci były małe to nawet potrafiłam w ubikacji dziergać lub czytać książkę:-))) Wnioski porównawcze genialne tak jak i dzieci:)))) Bardzo lubię Cie czytać. Ściskam

  4. Swieta parwda, do malych dzieci lepiej nadaje sie szydelko. Moi synkowie maja odpowiednio 6 i 2,5 roku. 🙂 pozdrawiam, sliczne te golebie szarosci 🙂

  5. Jak to szydełkiem jedną ręką? naprawdę? ja zawsze musiałam sobie rączką lewą robótkę przytrzymać… Fakt, dzieci i drutki to połączenie co najmniej niebezpieczne, szydełko o większym rozmiarze mniej groźne, a metalowe nawet te grubaśne druty zawsze są ryzykowne w łapkach dzieci..
    Mam nadzieję, że mimo przygód, których Ci córa dostarcza, nie przestaniesz sztrikać – a chusta przepiękna!
    Pozdrawiam!

  6. Podpisuję się dwiema rękami! Co prawda nie mam swoich dzidzioli, ale jak najbardziej można “dziubać” robótki przy dziecku, szczególnie jak może już “pomóc” w rozwijaniu motka. Z podawania wełenki można zrobić całkiem fajną zabawę 🙂 Jednak z drutami faktycznie trzeba bardziej uważać, bo szczególnie mnie (początkująca) trudno się później odnaleźć w spuszczonych oczkach, a i więcej uwagi mnie one kosztują niż szydełko…

  7. Dzieci nie mam, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że jak się ma swoje hobby to po urodzeniu nagle wszystko kręci się tylko wokół dziecka. Skoro te mamy z postu Marzeny znajdują czas na siedzenie na fejsie, to i na szydełkowanie, dzierganie, craftowanie by znalazły czas. Oczywiście nie byłoby to takie beztroskie jak wcześniej, bo jednak przy dziecku trzeba uważać, gdzie się sprzęt zostawia, ale nie wydaje mi się to niewykonalne. Z resztą jak patrzę po niektórych blogach to często właśnie dziecko było katalizatorem, żeby albo zacząć naukę albo powrócić do dawnego hobby. Co mnie z resztą nie dziwi, skoro sporo taniej jest wydziergać fajną ekologiczną zabawkę czy ubranko niż kupić jakiś badziew z Chin. A przy rocznym urlopie macierzyńskim nie wyobrażam sobie, że miałabym tak NIC nie robić. Nie mówiąc już o zostaniu w domu całkiem i tylko prać, gotować, sprzątać… Bez żadnej takiej kreatywności… Uch… pisałabym i pisała…
    A chusta zaiste zacna 😉 Lubię wzory wykorzystujące granny square, szybko się robi, a efekt zawsze wychodzi fajnie 😉
    Hmm… może też skorzystam z kursu Maknety i wezmę się za druty… Póki nie mam dziecka, które mnie ubezwłasnowolni i przykuje tylko do fejsa… ;p

  8. Dzieci nie mam, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że jak się ma swoje hobby to po urodzeniu nagle wszystko kręci się tylko wokół dziecka. Skoro te mamy z postu Marzeny znajdują czas na siedzenie na fejsie, to i na szydełkowanie, dzierganie, craftowanie by znalazły czas. Oczywiście nie byłoby to takie beztroskie jak wcześniej, bo jednak przy dziecku trzeba uważać, gdzie się sprzęt zostawia, ale nie wydaje mi się to niewykonalne. Z resztą jak patrzę po niektórych blogach to często właśnie dziecko było katalizatorem, żeby albo zacząć naukę albo powrócić do dawnego hobby. Co mnie z resztą nie dziwi, skoro sporo taniej jest wydziergać fajną ekologiczną zabawkę czy ubranko niż kupić jakiś badziew z Chin. A przy rocznym urlopie macierzyńskim nie wyobrażam sobie, że miałabym tak NIC nie robić. Nie mówiąc już o zostaniu w domu całkiem i tylko prać, gotować, sprzątać… Bez żadnej takiej kreatywności… Uch… pisałabym i pisała…
    A chusta zaiste zacna 😉 Lubię wzory wykorzystujące granny square, szybko się robi, a efekt zawsze wychodzi fajnie 😉
    Hmm… może też skorzystam z kursu Maknety i wezmę się za druty… Póki nie mam dziecka, które mnie ubezwłasnowolni i przykuje tylko do fejsa… ;p

  9. Chusta naprawdę perfekcyjna, a i z robótkami na drutach świetnie sobie radzisz. No cóż – po prostu wrodzony talent 😉

  10. kamila says:

    Dzielna Mama:)
    Ja pamiętam jak mój synek był maleńki miał taki etap, że spał tylko wtedy jak leżał na moim brzuchu- nad plecami mu drutami sweterki i butki machałam – bo większe formy trudno było 😉 – a do drutów zrobiłam sobie zaślepki – bardzo dumna byłam z pomysłu … tylko z czego one były hmmm…
    pozdrawiam bardzo ciepło:)

  11. Świetna chusta! Wydaje się mieć bardzo dobre właściwości grzejące 😉
    Dziergające mamy nie mają lekko, to fakt, szczególnie, że sztrykowanie dużo czasu zajmuje, plus jego jest taki, że nie wymaga totalnego skupienia się i usilnego przetrzymania weny 🙂 Jak siadam za pianinem, to mnie nie ma dla nikogo, ciężko by mi było wyczuć gaz ulatujący z pieca 😉 Przy dzierganiu jestem w stanie kontrolować więcej rzeczy. Także, nie taki diabeł straszny… A co dopiero przy malowaniu? Co z tymi wszystkimi sztalugami, farbami, terpentyną… Strach pomyśleć 😉
    Pozdrawiam serdecznie!

  12. Moja przygoda z włóczkami zaczęła się od szydełka, ale zdradziłam je na rzecz drutów:) Oba zajęcia – bycie mamą i robótki są jak najbardziej do pogodzenia , chociaż zaczynają się schody , gdy dziecko zaczyna chodzić i trzeba NAPRAWDĘ poświęcić mu wtedy 100% czasu , ale zostaje wtedy jeszcze nocka i momenty drzemki dziecka, jak ktoś chce to wszystko pogodzi:) pozdrawiam

  13. Bardzo lubię czytać Twoje posty. Piszesz świetnie!
    Szal piękny i cieszę się, że sięgnęłaś po druty. Mam nadzieję, że małe paluszki już niedługo przyzwyczają się do widoku drutów w rękach mamy i nie będzie kusiło by zobaczyć jak szybko pękną:)
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *